środa, 16 września 2009

Dr Jekyll i Mr Promyll

Witam serdecznie szanownych radiosłuchaczy. Piszę szalony wpisik oglądając jak Polacy dostają w dupę od Hiszpanii w kosza, drugim okiem piszę posta, a trzecim okiem wpatruję się w wersalkę. Jadąc dzisiaj do słonecznej Wenecji przypomniał mi się niesławny moment, w którym pewnego wieczoru po pijaku wysyłałem perskie esemesy do byłej dziewoji. Rano dowiedziałem się o tym od niej, a po przebadaniu telefonu, nie odnalazłem żadnych wysłanych esemesów. Jaki ja byłem szczwany. Narobiłem gnoju i przed porannym sobą to zataiłem. Jaki to człowiek jest dwoisty po pijaku. Często rano mało co pamięta. Wystaczy zażyć specyfik z procentem i jesteśmy kimś innym. Oczywiście sklasyfikowałem to wszystko i tak ładnie to wypunktuję.
Syndrom matki - jesteśmy porządnie wcięci, ale są wcięci bardziej od nas. Wcięci tak, że rzygają do szuflad, śpią w kuchni pod stołem. Cała reszta przyjmuje ogólny zgon, a my?... U nas uaktywnia się syndrom matki, czyli takie coś z takim czymś, co powoduje, że wszystkich bardziej natrzepanych od nas chcemy położyć do łóżka nakryć kocem , podać miskę i przytrzymać włosy.Oczywiście osoba ratowana jest nam wdzięczna i najczęściej mówi: spiefjadjfdalaj, nie będę rzygać, jeszcze nie śpię.... Czujemy się bardzo docenieni. Dawno nie miałem porządnego syndromu matki. Dawno nikt mnie nie rugał, że położyłem go w pościel i podałem naczynie...
Cicha myszka - odnosi się do dziewczyn, które przez całe imprezy siedzą w kąciku sącząc Redsika. Po czym nagle wychodzą do pomieszczenia z coraz to nowym chłopcem. Są tak nieśmiałe, że nawet nie powiedzą swojego imienia.
Gaduła - osoba zazwyczaj cicha, lub wyciszająca się z czasem. Gdy już wypije to zaczyna gadać i dużo gada. Gada non stop i nie przestaje. Całkiem miła i nieszkodliwa.
Nostalgiczny Ali - po pijaku (gdy najebiemy się na smutno) wyciągamy komóre i smarujemy jakieś perskie esemesy do byłej laski. A w nich: bezsensy, wymyślne epitety i bezcelowe żale. Po całej rozmowie esemesowej kasujemy wszystkie esemesy, ażeby nasza poranna skacowana wersja nie odnalazła śladu po jakimś esemesowym chlewie. Miałem tak, na szczęście tylko raz.
B.U.C. - lub też agresor. Wszystkich chcemy bić, patrzymy w lustro - chcemy się bić ze sobą. Najlepszy kolega od przedszkola źle zaakcentuje jakiś wyraz - chcemy się z nim bić. Dolar zdrożeje o kilka groszy - chcemy bić wszystkich. Jeszcze inną odmianą buca jest atak słowny i wyrzuty do innych.
Supermeeeen - ktoś jest w niebezpieczeństwie - bronimy go. Zazwyczaj jest tak, że dwudziestu na jednego, a my bronimy tego jednego. Mieliśmy tak pare razy z kumplem Marczello z pokoju. Jakież orzeszki srały się do ziomka, my podchodzimy do niego i ratujemy go z opresji.
Czipendejl - czyli po pijaku pokazujemy ciało. Ja tak mam często, że poświecę pośladkami na imprezie. Ostatnio na grillu imitowałem nieopaloną dupą flagę Turcji.
Spowiednik - nasze mętne oczy budują w innych zaufanie do naszej osoby. No to inni zaczynają się nam spowiadać z najróżniejszych tajemnic. Często takich, za które mogą nas zabić. Bywało się spowiednikiem, a przecież swego czasu ludzie wiedzieli, że nie za bardzo dochowuję tajemnicy spowiedzi... Na szczęście już dochowuję.
Perpetum Mobile
- wypijamy 3 piwa, kładziemy się na łóżku i wyrzygujemy 5 piw. (znałem takiego ziomka, Człowiek Imprezka miał ksywę).

Więcej wcieleń nie pamiętam, za kilka serdecznie żałuję. Jest parę dobrych wcieleń, np. dla nieśmiałych mężczyzn szukających kobiety do wspólnej nauki nadaje się cicha myszka...

A w TV Cyganki Eduszy klasyk zespołu Death Angel - Thicker than Blood, przypomnę, że ta kapela zaczynała razem z Metką, Overkillem i Slayerem. Czyli trójcą z Bay Area. Niestety wszyscy zapamiętali tylko trójcę. Zapraszam.


A w następnym wpisie dokonam standaryzacji i sklasyfikuje poyzcje misjonarskie.

Brak komentarzy: