Po Andrzejkach już wspomnienie,
Na koszuli mej...... nie pamiętam...
Na koszuli mej...... nie pamiętam...
I zamiast ładnego obrazka zacznę od ładnego wierszyka, który tak pięknie podsumował minione Andrzejki. Dziś w urzędzie miasta złożyłem pismo o ustanowienie dnia św. Gracjana. Mogą go wcisnąć pomiędzy dzień łodzi podwodnych, a dzień małego palca u nogi (te 2 dni w roku są jak najbardziej prawdziwe i bardzo dobrze przeze mnie obchodzone). Ale ja jak zwykle nie o tym, bo ja o..... (dramatyczna przerwa)
O przezwiskach czyli o naszym nieomalże 4 imieniu (pierwsze, drugie imię, imię z bierzmowania i ksywa, jeżeli dobrze liczę). Ja jak zwykle jestem minimalistą (np. oceny na studiach) i imiona mam 2: pierwsze i ksywa (ups.. nie mam bierzmowania - to był pretekst dla pewnej kobiety, żeby ze mną zerwać, głupi nie?). No ale rozwinę myśl: przegląd najzajebistrzych ksyw ever oraz poradnik jak mieć dobrą ksywę.
A więc czym jest ksywa lub też pseudonim artystyczny? To jakby 2 albo 4 imię nadane w celu zwrócenia na siebie medialnej uwagi lub odróżnienia siebie wśród innych szarych ludzi (te słowa do ucha szeptała mi Wikipedia).
Na porządną ksywę trzeba sobie zasłużyć, trzeba ją otrzymać od kogoś, musi nam zostać nadana (niczym tytuł od królowej Anglii). Najczęstszymi ksywami są przekrętki nazwisk,/imion albo ich nadinterpretacje: brat Maniek, git kobieta Pałka, kumple (albo i nie) Koza, Kaczor, Mielonka, kumpel i współlokator: Melon (zwany Boskim Marczello), kumpel Sryba, znajomy Jądro Wenecja, pan od informatyki Kręgiel. Jak widzimy wachlarz jest szeroki niczym wachlarz nindży. Ksywy od nazwisk generują się same, lub też pomagają w tym wódka i piwo.
Ksywy sytuacyjne z dupy nazwiemy taką która odnosi się do pewnej baaardzo charakterystycznej sytuacji. Weźmy kumpla Uczysza (tak, ksywa Uczysz) - pochodzi stąd, że przed egzaminem kumpel ów zaglądał bardzo często do pokoju z pytaniem: Uczycie się? Kolejny znajomy, zwany Agrestem - chciał powiedzieć Jestem agresywny, a wyszło Jestem Agrest-sywny, znajomy Ciapek, bo przyciąga do siebie przeróżne przedmioty , o które potem robi przeróżne parkury i sie przewraca. Inny pan od informatyki z technikum zwany Bakaliarzem (albo nie opowiem czemu). Przypomnieli mi się jeszcze dwaj wujkowie: Dżoł (bo ćwiczył systemem Dżoła Łajldera) i wujek Łok (bo tak właśnie napisał angielskie słowo walk)
Ksywy mistyczne to takie które ktoś ma... i nie wiadomo skąd, otoczone tajemniczością i mistycznym sekretem. Ksywy które przylgnęły do kogoś od zarania dziejów i nawet mnisi tybetańscy nie wiedzą czemu (kumpel Roniek, inny kumpel Gajacz).
Mam po tatusiu... bo gdy nasz ojciec ma dziwnie na imie, to wiadomo, że mamy przesrane: więc po świecie roi się od chłopców o przezwiskach: Gienek, Kazik, Janusz Ministrant.
A jak nazwać zwierzątka? Zazwyczaj po imieniu, ale znajomy ma psa Majkiego, na którego potajemnie wołam Szparek, no bo mi się tak skojarzyło. W górach, w schronisku gdzie spaliśmy była pewna pani, która miała psa. Ładny owczarek, a że nie znaliśmy jak miał na imię, a jego pani lubiła pić, to nazwaliśmy go Promil.
Prosta rada: Chcecie mieć zajebistą ksywę, której każdy wam pozazdrości i którą z przyjemnością się będzie słuchać? Żyjcie dobrze ze znajomymi, którzy ją wam nadarzą.
Jeszcze ciemna strona ksyw: czas internetu i dzieci neostrady, które wymyślają sobie samemu ksywy. Nie ma większej profanacji niż nadanie sobie samemu ksywy. Wszelkiego rodzaju RPGowe ksywy, jakieś słitaśne Madziunie... brr.r.. rzygać mi się chce. Jedyną słuszną ksywą jest ta, którą otrzymamy.
A jak na mnie wołają: Edi (krótki rebus: jak ma na imię mój ojciec) lub Cyganka Edusza (po parę razy udało mi się trafnie wywróżyć). Ludzie, którzy mnie nie lubią wołają na mnie: ten chu*j. Amen
O przezwiskach czyli o naszym nieomalże 4 imieniu (pierwsze, drugie imię, imię z bierzmowania i ksywa, jeżeli dobrze liczę). Ja jak zwykle jestem minimalistą (np. oceny na studiach) i imiona mam 2: pierwsze i ksywa (ups.. nie mam bierzmowania - to był pretekst dla pewnej kobiety, żeby ze mną zerwać, głupi nie?). No ale rozwinę myśl: przegląd najzajebistrzych ksyw ever oraz poradnik jak mieć dobrą ksywę.
A więc czym jest ksywa lub też pseudonim artystyczny? To jakby 2 albo 4 imię nadane w celu zwrócenia na siebie medialnej uwagi lub odróżnienia siebie wśród innych szarych ludzi (te słowa do ucha szeptała mi Wikipedia).
Na porządną ksywę trzeba sobie zasłużyć, trzeba ją otrzymać od kogoś, musi nam zostać nadana (niczym tytuł od królowej Anglii). Najczęstszymi ksywami są przekrętki nazwisk,/imion albo ich nadinterpretacje: brat Maniek, git kobieta Pałka, kumple (albo i nie) Koza, Kaczor, Mielonka, kumpel i współlokator: Melon (zwany Boskim Marczello), kumpel Sryba, znajomy Jądro Wenecja, pan od informatyki Kręgiel. Jak widzimy wachlarz jest szeroki niczym wachlarz nindży. Ksywy od nazwisk generują się same, lub też pomagają w tym wódka i piwo.
Ksywy sytuacyjne z dupy nazwiemy taką która odnosi się do pewnej baaardzo charakterystycznej sytuacji. Weźmy kumpla Uczysza (tak, ksywa Uczysz) - pochodzi stąd, że przed egzaminem kumpel ów zaglądał bardzo często do pokoju z pytaniem: Uczycie się? Kolejny znajomy, zwany Agrestem - chciał powiedzieć Jestem agresywny, a wyszło Jestem Agrest-sywny, znajomy Ciapek, bo przyciąga do siebie przeróżne przedmioty , o które potem robi przeróżne parkury i sie przewraca. Inny pan od informatyki z technikum zwany Bakaliarzem (albo nie opowiem czemu). Przypomnieli mi się jeszcze dwaj wujkowie: Dżoł (bo ćwiczył systemem Dżoła Łajldera) i wujek Łok (bo tak właśnie napisał angielskie słowo walk)
Ksywy mistyczne to takie które ktoś ma... i nie wiadomo skąd, otoczone tajemniczością i mistycznym sekretem. Ksywy które przylgnęły do kogoś od zarania dziejów i nawet mnisi tybetańscy nie wiedzą czemu (kumpel Roniek, inny kumpel Gajacz).
Mam po tatusiu... bo gdy nasz ojciec ma dziwnie na imie, to wiadomo, że mamy przesrane: więc po świecie roi się od chłopców o przezwiskach: Gienek, Kazik, Janusz Ministrant.
A jak nazwać zwierzątka? Zazwyczaj po imieniu, ale znajomy ma psa Majkiego, na którego potajemnie wołam Szparek, no bo mi się tak skojarzyło. W górach, w schronisku gdzie spaliśmy była pewna pani, która miała psa. Ładny owczarek, a że nie znaliśmy jak miał na imię, a jego pani lubiła pić, to nazwaliśmy go Promil.
Prosta rada: Chcecie mieć zajebistą ksywę, której każdy wam pozazdrości i którą z przyjemnością się będzie słuchać? Żyjcie dobrze ze znajomymi, którzy ją wam nadarzą.
Jeszcze ciemna strona ksyw: czas internetu i dzieci neostrady, które wymyślają sobie samemu ksywy. Nie ma większej profanacji niż nadanie sobie samemu ksywy. Wszelkiego rodzaju RPGowe ksywy, jakieś słitaśne Madziunie... brr.r.. rzygać mi się chce. Jedyną słuszną ksywą jest ta, którą otrzymamy.
A jak na mnie wołają: Edi (krótki rebus: jak ma na imię mój ojciec) lub Cyganka Edusza (po parę razy udało mi się trafnie wywróżyć). Ludzie, którzy mnie nie lubią wołają na mnie: ten chu*j. Amen
Dyrektywy kulturalne: czaję się, żeby iść do kina na Dom zły. Podobno daje ostro radę. Jest bardzo intensywny, że można go poczuć nosem. Się zobaczy. Co ostatnio oglądałem? Pewien film, a nawet jego część szóstą ze słowem Expedition w tytule. Obejrzałem go prawie w całości... co przy takim filmie jest bardzo trudne. Ale to czyjaś zasługa.
Dziś w TV Cyganki Eduszy wyciszony melodyjny ton, Kurt Korbę i jego rozciągnięty szetland w akustycznym kawałku Lake of Fire z zespołem Nirvana oczywiście. Zapraszam.
W następnym wpisie opowiem jak wyłudzić pieniądze od firmy ubezpieczeniowej za przejechanie służbowym samochodem służbowego laptopa (na faktach).
W następnym wpisie opowiem jak wyłudzić pieniądze od firmy ubezpieczeniowej za przejechanie służbowym samochodem służbowego laptopa (na faktach).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz