poniedziałek, 12 października 2009

Sens życia wg. Monty Edona

Dzisiaj, z tygodniowym poślizgiem wybrałem się na badania uczuleniowe. Jako, że moją drugą (może trzecią) ksywą było przezwisko Człowiek Rura (bo jedzenie przeze mnie przelatywało). No i ładnie pani mnie usadziła na krzesełku i zaczęła badać pod kątem przeróżnych rzeczy czyhających na moje zdrowie. No i miłej pani podsuwałem szalone pomysły na co mogę być uczulony i z lekkim stresem oczekiwałem na wyniki. Metoda była miła i nieinwazyjna. Na jakimś mierniku, albo innym kakaoskopie była tarcza z podziałką (od zera do stu). W rączce trzymałem miedzianą rurkę, a pani elektrodą badała mi drugą rączkę. Czterdzieści odczynników później rozpisała mi kartkę co i jak. A teraz czas na obliczenia i wzory:
Jeżeli Sens życia to 100%, a każda rzecz na którą jestem uczulony, to -10% do sensu życia? Zaczynamy:
Czekolada - niestety jeść jej nie mogę. Przecież od razu się odechciewa żyć. Bez czekolady trzęsą się ręce, a poranny wzwód nie trwa całą noc. (90%)
Orzechy - szkodzą mi najbardziej (masakra). A teraz jak mam nie jeść bożonarodzeniowych czekolad z okienkiem? Lepiej od razu palnąć sobie w łeb (80%)
Pomidory - ale... ale ... przecież keczup włocławski jest z pomidorów? Pozostaje mi jeść keczupy z Modliszki i Międzyodchodu, bo w nich zawartość pomidorów jest znikoma (70%)
Truskawki - szkodzą podobnie jak orzechy, czyli mówiąc z hiszpańska: mucho szkodzą. Może po prostu zjem 3 kilo owoca i umrę z zatrucia. (60%)
Poza tym nie mogę jeść bananów (whatever, bo i tak ich nie jadłem), ryb (i znowu wzruszyłem ramionami), mleka (patrz powyżej), porów-selerów (nawet nie rozróżniam jednego od drugiego) i pszenicy (oj, przecież to składnik bułki do kebaba, 50%)., cebuli (cholera!, 40%) Co fajniejsze uczulony jestem na kacze pióra, a ponad 20 lat śpie na poduszce z kaki. Zatruwam sam siebie. To tak jakby mama dosypywała mi do jedzenia ołowiu
A ter
Podsumowując 40% sensu życia. słabo,mniej niż połowa. Na studiach bym nie zaliczył. Jak dobrze, że wystarczy przejść 4 tygodniową dietę bezcukrową i mi się poprawi. (chyba będzie mnie ktoś musiał związać i karmić przez kroplówkę, bo nie wytrzymam bez słodkiego). Co gorsze przez te 4 tyg zero piwa i zapijania wódki pepsi. Ale mamy jeszcze wytrawne wino...
Nie jestem uczulony na żadne kasze, ziemniaki i sierść kocią i psią.
Na sobotnim weselu poproszę kucharza o sałatkę z ziemniaków i psich kłaków. Rozplanowując sobie dietę nię spędzę imprezy w kiblu. A może lepiej zjeść truskawki w beszamelu z pomidorów, orzechód i czekolady, ażeby uniknąć tańczenia?

Dziś w TV Cyganki Eduszy stonowana piosenka na dżezową nutę. Zespół to United Future Organization z piosenką His name is... Słychać tutaj oddźwięk Łowcy Androidów i tęsknotę za możnością konsumpcji czekolady z orzechami. Niestety same obrazki, ale muzyka dobra.


W następnym wpisie opowiem o filmach polskiego mistrza suspensu. Jego imię to Jarosław Żamojda (sprawdźcie na filmwebie).

Brak komentarzy: