niedziela, 4 października 2009

"Laboratorium" Wiktora Niedźwieckiego

Dzisiaj, równo od tygodnia nie tknąłem piwa, ani wódki... nie sztachałem się nawet zimowym płynem do spryskiwacza szyb. Żeby było śmieszniej nie mam dyżuru. Co mnie popchnęło do tak dramatycznego posunięcia? Nic, zupełnie zapomniałem, że można wieczór, który zaskakuje nas coraz szybciej umilić sobie piwem. Ostatnie piwo wyżłopałem tydzień temu, gdy po małośmiesznym kabaretonie (szczyt nieśmieszności osiągnął Daniec, który poziomem humoru zakłopotałby uczestników stypy) usiedliśmy z resztą Drużyny A (o tym kiedy indziej). Na samym kabaretonie drgnęły mi może ze 2 mięśnie mimiczne, a resztę poraził niedowład lub niski poziom kabaretów. W pewnym momencie chodząca Wikipedia Maciej odpowiedział to złowrogie zdanie: Nie umiemy się bawić bez alkoholu. Zdanie to powtarzał tego wieczora wielokrotnie. Padało ono również z jego ust onegdaj:
..gdy pewnego słonecznego dnia Kosowska młodzież (czyli nasza 3 osobowa Drużyna A) poszła sobie postrzelać z wiatrówki. Moglibyśmy zapomnieć wiatrówki i śrutu, ale nie zapomnieliśmy nigdy piwa. Bo przecież jak wystrzelamy tarczę to pozostanie nam prucie do puszek. Kto trafi głowę Kasztelana na puszcze wygrywa Kasztelana w puszce. Logiczne, co nie?
... gdy na pewnym majowym grilu wychłostaliśmy się wódką i edwardówką o smaku czarnego bzu. O tym co robiłem na grilu przypominały mi zdjęcia i to. Przypomnę, że za wykonanie tej piosenki nasze trio otrzymało Bursztynowego słowika w Sopocie.
... gdy po kinie nasz 3 osobowy Śremski Kącik Filmowy przy Kasztelanie omawiał film.
... gdy po udanej (kolejnej) złożonej naprawie Ronowego Pikaczento siadaliśmy nad jeziorem i żłopaliśmy Kasztelana.
I po tygodniu bez alkoholu stwierdzam dosadnie: nie umiem się bawić bez alkoholu. W sumie taki jakby eksperyment mi z tego wyszedł. Zakres: zabawa, a alkohol, czas trwania: 7 dni. Eksperyment wykonany, lecz niestety nie udany.
Wcześniej to chyba z raz eksperymentowałem, czyli odzywać się jak najmniej przez tydzień. Wymiękłem po 15 minutach po przebudzeniu.
Teraz też przeprowadzam pewien tajemniczy eksperyment związany z liczbą 10, ale o tym kiedy indziej.
Wniosek: Czy warto eksperymentować? Jeżeli chodzi o przelewanie zielonego płynu do pomarańczowego i patrzenie jak się robi z tego płyn niebieski i wszystko za państwowe pieniądze, to tak. A gdy eksperymentujemy na sobie jakieś takie dziwne, żeczy...to lepiej nie. Lepiej powiedzieć sobie Idż spać Pejsi!!!! i iść spać.

Dyrektywy kulturalne: oglądałem Wojne polsko-ruską, albo starałem się oglądać (3 podejścia i 3 zaśnięcia). Film Xawerego Ż. przypomina filmy jego ojca: ludzie pieprzą jakby wierszem i pieprzą od rzeczy, zlepek bezsensów. Szczyt ojciec Xawerego osiągnął Szamanką.... W poniedziałek idę na testy uczuleniowe, więc dowiem się czego nie mogę jeść, a raczej: co tylko mogę jeść. Więc jutro dowiem się czy naprawdę warto żyć...

Dziś w TV Cyganki Eduszy przedsmak następnego wpisu, czyli Drużyna A - Star Trek Stajl. Kultowo zmontowany klipik z najlepszą muzą początkową z serialu. No to zaczynamy: ty ty ty tytyty...


A w następnym wpisie udowodnię, że spanie w szafie odmładza (przykład bawienia się z alkoholem).

Brak komentarzy: