
Dużo: stałem się dyplomowanym magazynierem i inzynierem. skomercjalizowałem się idąc do pracy, skomercjalizowałem środek dojazdu do pracy, kupując samochód. Siedze sobie w komercyjnym pokoju i cośtam robię. Opluwam swoje skomercjalizowane życie. Z mniej komercyjnych rzeczy: wakacje zaś umarłem podczas wielokrotnego orgazmu. Deszyfrując: pojechałem na koncert Iron Majdę (najlepsze kawałki ever grali, bo to trasa reminescencyjna była). I to chyba koniec.
Mało: Przyjąłem obrany już wcześniej światopogląd Głuchej Białej Sowy, który pozwolił mi uniknąć wielu sucharów i nieprzyjemności. Nie wnikam już w cudze sprawy i nie paplam na boki (co najwyżej conieco zripostuję w pewnym zacnym gronie).
Podsumowując: myślałem, że jak pójdę do roboty to się ogarnę i uspokoję. Na szczęście nie, nadal chcę robić samonapędzające się hepeningi *** . Bo jak to powiedział Stary Baca z kujaw: "Kto nie robi hepeningu, ten nie żyje." Chcę nadal wynajdować nikomu niepotrzebne przedmioty, które w moim mniemaniu są przydatne.. Wszystko, wszystko.
*** Człowiek z drewnianą ręką w biedronce, ślepy człowiek w biedronce, panowie budowniczowie w meleksie, striptizerzy na firmowym dniu kobiet, przejażdżka furą w dresie i laczkach, udawanie sanepidu w knajpie za pomocą przepustki zakładowej, itp, itd.
Dziś w TV Cyganki Eduszy kult piosenka, napędzająca do refleksji i mega w stonowanym tonie. Lekko transowa, lekko dżezowa. Reasumując: wyczes! No to: Beastie Boys - off the grid!
W następnym wpisię udowodnię, że w roku przestępnym tłusty czwartek przypada w sobotę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz