środa, 17 grudnia 2008

Got the time?

Dzisiaj leżąc bezczynnie w wyrze rozmyślałem nad standaryzacją i unifikacją jednostki odmierzania czasu, jaką jest jeden dżul.. oczywiście na metr kwadratowy. Kończąc środowy rebus chodzi oczywiście o sekundę. Jak wiadomo jedna sekunda trwa sekundę, i mierzy sobie 15cm i waży 10 gram. Jedna sekunda składowana jest w Instytucie Miar i Wag w Tajnym sztabie ONZ w Helsinkach. 60 sekund to minuta, 60minut to godzina, 60 godzin to równo 2.5 dnia, a więc kupa czasu. Jak powszechnie wiadomo czas jest jednostką niezmienną, płynie, zawsze jest go brak i czasem potrafi być niezłą dziwką (ale męską dziwką, bo to rzeczownik rodzaju męskiego) - zwłaszcza na egzaminie na studiach. No ale niejednokrotnie jest to udowodnione, że potrafi on upływać bardzo nierówno (tak nierówno jak nierówna jest nowa płyta Metallici). Postanowiłem więc skatalogować wszystkie możliwe jednostki czasowe (a więc minuty) i określić w przybliżeniu ile one trwają, odnosząc się do ustandaryzowanej, ważącej 10 gram, leżącej w Helsinkach sekundy. Narreszczcie jakieś wyliczanie, sa, sa, sa, a więc:

  1. Minuta oczekiwania na autobus - strasznie ciągnąca się w nieskończoność. Niesamowita franca. Czekamy, stoimy na autobus czy też pociąg a czas wlecze się niczym biegunka. Minuta podczas której zdążymy przeczytać wszystkie gazety w kiosku na dworcu (nawet Markiza, z podziwianiem obrazków). Jedna minuta trwa około 120 sekund.
  2. Minuta na egzaminie - czyli straszna dziwka (tutaj żeńska, bo minuta, wiecie, nie....?). Ma straszną rozpiętość. Od 10 sekund, czyli: umiemy, piszemy, wszystko, wszystko.. Piszemy ręką nogą, pisze za nas kolega... napływ wiedzy, luźny tok myśli i takie tam a czasu i tak zabrakło. Podobnie trwa taka minuta, gdy zostało 10 minut do końca egzaminu, a egzaminator zasnął i można wyjąć ściągę i wszystko przerypać. Inaczej minuta trwa gdy nic nie umiemy, stawiamy sobie kropkę na ścianie i się w nią przyglądamy (podobnie upływa jak czekanie na autobus). Straszne dłużyzny, niczym na izraelskich filmach moralnego niepokoju. Trwa około 120 sekund.
  3. Minuta leżenia w wyrze - "poleżę jeszcze 10 minut..." i srru musimy wstawać. Jedna z szybszych minut. Nienawidzę "poleżeć sobie jeszcze 20 minutek i wstawać" bo zlatuje zaskakująco szybko. Twa z jakieś 20 sekund. Brrrrr....
  4. Minuta podczas biegu na 200m - bardzo mało prawdopodobna, bo rzadko się biega minutę na 200m. Zazwyczaj jakieś 20 kilka sekund. No ale niestety te 20 kilka sekund trwa jak 10 minut. też brrr....
  5. Minuta podczas seksu (wersja męska)- dla mężczyzny oczywiście trwa wieczność (jakieś 300 sekund), chłop troi się i troi, żeby nie zakończyć sprawy, krzyżuje palce u nóg, odwraca uwagę, myśląc o pani od polskiego, a tu i tak.... pyk... mlask...ufff.. i zasypiamy robiąc głośne Ghhhlllll.... I chwaląc się: "misiu z 10 minut było", po czym nasz miś uświadamia nas, że niestety tylko 3 minuty....
  6. Minuta podczas seksu (wersja żeńska) - zupełnie odwrotna sytuacja. (chyba, bo nigdy nie byłem kobietą.) Taka minuta dla babek to pewnie z jakieś 20 sekund. Szybko zlatuje i takie tam.
  7. Jedyna trwająca minutę minuta - czyli minuta toczenia bobków z nosa....
... i tym rozkosznym elementem przejdźmy do TV Cyganki Eduszy a w niej jedyny i słuszny kawałek o upływie czaaasu, czyli Wąglik z utworem Got The Time: (Jutub mi nie wygenerował kodu do wstawki na blogu, będzie linka tylko): http://pl.youtube.com/watch?v=dtVMm95HNcU

W następnym wpisie laboratoryjnie udowodnię prawoskrętność rogu wojskiego.

Brak komentarzy: