wtorek, 9 listopada 2010

10 lat za wcześnie

Dzień dobry młodzieży szkolnej. Korzystając z tygodniowego urlopu i kompletnego obijactwa postanowiłem napisać zestaw pewnych przemyśleń szkolno-remontowych. Za oknem pogodowa kifoza, w głowie jesienna deprecha, a na blogasku wąsy i niegolony zarost pod pachami.
Aczkolwiek: 2 dni temu z Zacnym kolegą Ronem odwiedziliśmy naszą szkołę podstawową, na którą niczym grom z jasnego nieba spadła chmura unijnej kasy. W ten sposób szkoła dorobiła się nowej sali widowiskowo sportowej, siłowni (TAK!), oświetlonego stadionu i zestawu huśtawek, bujaczek i zjeżdżalni. Obchodziliśmy sobie tak nowy obiekt z kolegą, obchodziliśmy i doszliśmy do zatrważającego wniosku: urodziliśmy się o 10 lat za wcześnie, bo?
..no bo: Już wymieniona powyżej szkoła podstawowa zaopatrzona w nową sale i inne atrakcje. A za naszych czasów włef miało się w jakiejś obskurnej małej salce, kozłować piłką jednorącz nauczyłem się w 3 klasie podstawówki. Warunki straszne, obskurnie, brudno i zimno. A po 8 latach:
Technikum czas nastał i ponownie: W pracowni informatycznej siadaliśmy w 5 przy jednym komputerze, lub też jak jakiś sobie samemu złożyliśmy. O internecie dowiedzieliśmy się z niesamowitych opowieści pana od informatyki (siadał na podwyższeniu, a my wokół niego na podłodze po turecku i z rozdziabanymi mordami, z niedowierzaniem słuchaliśmy o cudzie zwanym Internetem). Włef mieliśmy albo cały rok na stadionie i graliśmy w nogę, albo na sali w której grając w kosza trzeba było robić slalom między filarami. Po wyjściu nas z technikum szkoła dorobiła się kapitalnego remontu, nowej pełnowymiarowej sali do kosza, basenu, 666 pracowni informatycznych itp, itd. Wszystko to przeszło mi koło nosa.
Na studiach? Postawili nam jakiś nowy budynek, ale rzadko do niego zaglądałem, bo mi było kompletnie nie po drodze, albo musiałem jechać do domu.
.. Zaczęliśmy się tak użalać nad sobą, że powinniśmy się urodzić w 1993 roku, to te wszystkie cuda i udogodnienia nie przeszłyby koło ryja. Z drugiej strony byłoby za łatwo: Nie wiedziałbym do czego służy trzepak stojący przed domem, miałbym pewnie o 100 więcej uczuleń, bo na dwór wychodziłbym tylko idąc z domu do garażu, pierwsze klocki lego miałbym kupione za złotówki, a nie za uzbieraną kupkę zachodniej waluty (i pomijam fakt, że nowe Lego to straszna kupa). Co jeszcze? Pierwszego pornola nie obejrzałbym u znajomych w konspiracji na VHS, a na internecie (pomieszał trochę przy nazwie ...tube.com), miałbym szalone konto na pingerze czy innym kozaczku, a większość moich koleżanek straciłaby dziewictwo w wieku 13 lat i wiele wiele innych przykładów...
Cofam to co powiedziałem, wcale nie żałuję, że urodziłem się w '83, bo to zacny rok. Nie liczy się wyposażenie szkoły i metraż sali od włefu, liczy się klimat i czad, jaki wytwarzała Zacna Ferajna, a wierzcie mi, że był ogień!

Dyrektywy kulturalne: W łikend w Multikinie seanse za 11zł. Trzeba będzie się wybrać na jakieś porządne amerykańskie kino, w którym jest więcej wybuchów niż wypowiedzianych słów (Niepowstrzymany Tonnyego Scotta?). Piątkowy wyjazd do Poznania zaowocuje wieloma wydarzeniami pełnymi kultury i duchowych uniesień, z których i tak 75% nie będę pamiętał. Na jesienną pogodową kiszkę polecę płytę zespołu In Flames - Clayman.

Dziś w TV Cyganki Eduszy piosenka, będąca zarazem brodoopluwaczem, że mnie tam nie będzie. Za 3 dni w Płocku koncert Żana Miszelę Żara, a z Włocławka do Płocka jest tylko 46 km... Aj, głupi ja, głupi!! Piosenka to Equinoxe 5 z repertuaru koncertującego pana. Trąca lekko muzeum (ma 30 lat), trąca elektronisze (z najwyższej półki). Zapraszam.

W następnym wpisie opowiem jak spróbowałem przywrócić równowagę wszechświata i królestwo słońca poprzez próbę odzyskania koszulki Iron Maiden.

Brak komentarzy: