poniedziałek, 22 marca 2010

Czterokołowy Afro-dyzjak

Dzisiejszy szalony wpis powstał po raz kolejny z braku laku i konieczności wyrobienia miesięcznej normy. Patrząc wstecz (niczym w piosence KSU Hej to znowu my!) rok temu miałem w marcu 3 wpisy, a 2 lata temu nie miałem jeszcze bloga. Więc średnia równa się średnia. Po chwili przemyślen, zauważam, że mam powód do napisania tego wpisu. Tydzień temu pewne państwo młode, które wczoraj miało okrągły roczek stażu (papierowe gody), przyjechało do naszego zacnego domu pewnym przezacnym samochodem. A jaki to samochód? Odpowiedz jest jak zwykle banalna: Fiat UNO, jeden z najwspanialszych samochodów kuli ziemskiej, limuzyna dla zwykłego zjadacza chleba, poligon doświadczalny dla początkującego mechanika, blacharza i elektryka, auto terenowe, osobowe i rodzinne, krążownik szos, postrach jeży i grzybów marki olszówka w lesie. UNEM nie jeździłem prawie rok i podczas szalonej i słitaśnej wizyty pary młodej postanowiłem się przejechać tym czerwonym klamotem, w którym stawiałem pierwsze kroki (jeszcze nie taneczne) w szeroko pojętej motoryzacji. Naśrubowałem całe 10 kilometrów, popłakałem się jak dziecko, któremu rodzice nie chcą kupić zestawu Lego komenda policji. Bo przecież, to był mój słitaśny łUNOchód, o którym powstało kilka ciekawych rymów/parafraz piosenek:

łUNOchodem w piękny rejs...
łUNEM na parę, ou je jeeeee...

To była parafraza piosenki JABBY HUTTA (sprawdźcie zdjęcie na googlach) polskiej sceny muzycznej: Krzysztofa Krawczyka. Kolejną wariacją na temat tego znamienitego auta jest dwu-rym:

Halo to ja...
Halo to jaaaa!
Pędzę do Ciebie łUNOchodem.
Czy wiesz? Mam do przebycia długą drogę.

To jest oczywiście parafraza piosenki Sex Bomby i jak dla mnie brzmi sensowniej od oryginału... Parafraza pochodzi z pewnych czasów, gdy byłem młodszy i chciałem pędzić do kogoś łUNOchodem. To było dawno i to było miłe.

Jak UNO prezentuje się od strony technicznej? Jest koloru czerwonego. Pierwszy bombel rdzy pojawił się po miesiącu użytkowania. Pierwsze rysy i wgniotki powstały z winy brata już po 2 miesiącach użytkowania. Kolejne, z każdej strony dochodziły z czasem.... czasem była to brama, czasem drzwi od garażu, czasem krajżaga, czasem samochód kolegi na parkingu pod szkołą. Klakson przestał działać po 2 miesiącach, hamulce wysiadały regularnie, ale autko to ma coś, co powoduje, że chce się do niego wsiadać coraz to od nowa. Woziłem nim najważniejsze damy w moim życiu, robiłem w nim z tymi damami rzeczy za, które mogą nas wyrzucić. Worek z dziurawym dnem miłych wspomnień. łUNOchód nigdy mnie nie zawiódł, nie rozklekotał się w drodze, był praktycznie na kole podbiegunowym.

I właśnie dokonałem pewnej rozkminy, dlaczego znowu kręcimy film: Przecież od pościgów samochodowych i ich filmowania zapragnęliśmy nakręcić jakiś film Akcji, to w UNO kumpel pokazywał dupę kobitkom na przystanku autobusowym, to w UNO jeździłem w czapce policjanta, a Ojciec spowiednik trzymał na dachu antenę do odbierania Polsatu... Ehhh... ludzie się patrzyli, odczuwając skrajne emocje. To UNO zagrało w 3 najznamienitszych filmach akcji, a to samochód dresiarza, a to samochód człowieka kupującego żonie mleko, a to radiowóz, który efektownie wybucha (a może i nie efektownie). I gdy tak się przejechałem UNEM, to znowu chcę kręcić film. Film akcji.. Klasyczne zamknięcie koła przez historię...

Jakieś ostanie słowo na niedzielę? Wszystkim życzę takiego pociesznego i niskonakładowego autka, na którym nauczymy się dbać o własne drogocenne przedmioty, a w przyszłości o ludzi. I tym optymistycznym akcentem przechodzę do...
Dyrektyw kulturalnych: Kiszka w kinach, kolorowe drinki z wielu alkoholi szkodzą. Jest postęp w produkcji filmu: Polski Ojciec Kaskaderów Sieka jak zwykle wyraził zgodę na występ: nadal będzie czytał z kartki i spadał z dachu. Pewien klasyczny zespół Zakręt wyraził zgodę na wykorzystanie ich piosenek. Również pewien zespół KIWI (ciekawostką jest, że obydwa zespoły są z wybiegającego poza ramy czasowe Śremu). Zarys czołówki jest, piosenka do czołówki jest. Wyjąłem 8 letni zeszyt z pomysłami filmowymi i ... zapisuję pomysły filmowe.
Dziś w TV Cyganki Eduszy pewna skoczna i z przytupem piosenka, która od wczoraj kojarzy się mi zupełnie miło, no to wokalista z afro na głowie i z zespołu Wolfmother zaśpiewa nam premioerowo piosenkę z nowej ich płyty, piosenkę New Moon Rising. Zapraszam!


W następnym wpisie, a dokładniej w Los Tres Amigos uczynię atmosferę przedświąteczną, czyli opowiem o Trzech Królach... Jak to się mawiało w podstawówce: K+M+B=WM!! Chły chły chły...
A teraz idę zainaugurować Kasztelana Niepasteryzowanego!! Smacznego!!

Brak komentarzy: