
Tak się nagle zachmurzyło
Szaro sine ciężkie niebo
Szaro sine ciężkie niebo
Podmiot liryczny wygląda sobie przez okno (może wizjer w schronie) i patrzy, że znowu pada. Nie dosyć, że pada to jeszcze pada pierwiastkami ciężkimi (które to z natury potrafią być radioaktywne i ultra szkodliwe). Mamy wizję nulkearnej zagłady świata. Zagłady totalnej i nuklearnej.
Zobaczyłem Cię za oknem
Wejdź do domu to nie zmokniesz
Może Ciebie tam nie było
Tylko ze mną coś się stało
Wejdź do domu to nie zmokniesz
Może Ciebie tam nie było
Tylko ze mną coś się stało
Aha!! Więc to było okno, a nie wizjer. Podmiot zaprasza kogoś do siebie, ażeby uchronić go przed zakażeniem ciężkim deszcze. Nagle w 3 wersie pojawia się wątpliwość: być może. p.lir ma haluny i tylko mu się zdawało, albo z nim coś się stało (aż i mi udzielił się rym). Być może został zakażony deszczem?
Znów mnie oszukała miłość
Tak pragnąłem Twego ciała
I widzę tylko Twoje kapelusze
Tak pragnąłem Twego ciała
I widzę tylko Twoje kapelusze
Ludzie o średnim guście nie chcą za bardzo słuchać piosenek o atomowym Holokauście. Woleli by piosenki pokroju "Pan kocha panią", więc autor daje im to czego chcieli: miłość myli bohaterowi oczy (nie tylko miłość) i widzi on przeróżne zwidy. Nie tylko miłość mu mydli oczy. Oczy zamydla mu narząd między nogami (stary dobry narząd). I na koniec mózg płata postaci figla - kapelusze jego kochanki, które.....
Jak statki na niebie
Jak statki na niebie
Jak statki na niebie
Jak statki na niebie
Jak statki na niebie
No i już wiemy: jak Ufo na niebie. Nie dosyć, że wojna atomowa, to dodatkowo wywołana przez kosmitów. Czarno to widzę.
Ciemne chmury wiatr przegonił
Kiedy chciałem je dogonić
I zmieniła się pogoda
Kiedy chciałem je dogonić
I zmieniła się pogoda
Klasyczny promyk nadziei: chmur już niema , można wyjść ze schronu i przewietrzyć okrężnicę (mówiąc potocznie - puścić bąka na świeżym powietrzu). Ale w 2 wersie ukazuje nam się lekka depresja bohatera. Chciał sobie podgonić ciężkie chmury (przecież tak nie wooolnooo) i ktoś mu zepsuł całą frajdę zabijania się.
Wiem, że jutro cię tu spotkam
Teraz sobie przypominam
Dzisiaj tutaj być nie mogłaś
Przecież jeszcze nie wróciłaś
Może lepiej, bo nie zmokłaś
Teraz sobie przypominam
Dzisiaj tutaj być nie mogłaś
Przecież jeszcze nie wróciłaś
Może lepiej, bo nie zmokłaś
Pierwszy wers sugeruje ostrą libacę poprzedzającą dzień opisany w piosence. Podmiot pił do lustra i usychał z tęsknoty za swoją kochanką. Pewnie siedzi w innym schronie. To lepiej, bo idąc nie nasiąkła by ciężką wodą.
I dzięki bogu, to koniec tej pesymistycznej piosenki. Andrzej Krzywy (fajne nazwisko) zapewne naoglądał się tych samych postapokaliptycznych filmów co ja (dzisiaj byłem na nowym terminatorze, daje radę) i opisał swoją wizję zagłady w tej "niby to o miłośći piosence". Wniosek prosty: widzimy UFO, to uciekamy do schronu. Widzimy ciężkie niebo, jw.
A dziś w TV Cyganki Eduszy teledysk sponsorowany, dla mojego pancernego kumpla Kuby: Dżosz Łink - Are You There?. Po krótce klasyka rejwu i techna, teledysk biały kruk.
W następnym wpisie przedstawię jak zrobić misie żelki o smaku dębu, rzepaku i prosa.
A dziś w TV Cyganki Eduszy teledysk sponsorowany, dla mojego pancernego kumpla Kuby: Dżosz Łink - Are You There?. Po krótce klasyka rejwu i techna, teledysk biały kruk.
W następnym wpisie przedstawię jak zrobić misie żelki o smaku dębu, rzepaku i prosa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz