środa, 9 lipca 2008

Teoria trzecia - ja to gdzieś słyszałem lub "Piosenka na niepogodę"

Zacznę dzisiejszy wpis od rebusu: Kim jest ten pan i na jakim teledysku zespołu Europe szminkował sobie usta? A teraz na poważnie. Napadło mnie dzisiaj przemyślenie, a nawet pewna taka przemyśleniówka o muzyce w naszych skromnych i nieudanych życiach.
Zapewne wielu z was, parafian miało takie coś (takie zjawisko), iż pewna piosenka kojarzyła wam się z pewną sytuacją (miłą lub nie) lub pewną osobą (miłą lub nie). I ja dziś sam jestem dziadkiem i chciałbym się tymi chwilami i sytuacjami podzielić.
No dobrze, a więc część pierwsza piosenek, czyli piosenki budujące klasyczne nastroje o negatywnym tego słowa znaczeniu, czyli że podczas słuchania pewnych wypocin artystycznych nie śmiejemy się w głos, ani nie kiwamy z aprobatą głowami. Ogólnie mówiąc piosenki te wywołują u nas szerokopojętego doła, tudzież dolinę. W moim przypadku do piosenek tych, na szczęście jest ich mało, bo aż kilka sztuk zaliczyć chciałbym Zanim pójdę zespołu Happysad, jest to długa i o negatywnym zakończeniu historia, dla podmiotu lirycznego źle się kończąca. No ale podczas jakichkolwiek zasmuceń (oby ich było jak najmniej) włączam ją sobie. Nie zmienia to faktu, że cała płyta jest w klimacie "weź do ręki nóż, tralalalaalala" i że zespół ją grający jakby chciał śpiewać jak Pidżama Ero, no ale cóż, wzbudza we mnie pewne niekoniecznie dobre myśli.
Jakby kolejną piosenką, która wzbudza we mnie Nostalgicznego Aliego jest piosenka zespołu Velvet Underground pod szerokobrzmiącym tytułem Falling to Pieces. Kapela to klasyczne popłuczyny po Guns'n'Roses i Stone temple pilots, no ale piosenka mega rzewna, oparta na 2 chwytach gitarowych, których nie powstydziłby się wykonawca muzyki typu szanty. Nie jest to pieśń nastrajająca negatywnie, raczej jest to piosnka, która sama z siebie zadaje pytanie: a pamiętasz jak z pewną damą "oglądałeś znaczki"?. I wtedy potok wspomnień spływa z gór zapomnienia (dobre nie?). Akurat padło na tą piosnkę, bo często ona w radiu leciała podczas wspomnianych oględzin znaczków...
Inną ciekawą piosenką, która generuje we mnie typowe: ehhhhh... jest Times like theese kapeli Foo FIghters, czyli 1/3 popłuczyn po Nirvanie. Nie jest to może piosenka związana z pewną sytuacjo-osobą szczególnie. Kompozycja tej piosenki ma właśnie takie a nie inne emocje wśród publiczności wzbudzać. Jest w niej wszystko: 3 chwyty na gitarze akustycznej, jakieś smuty na wokalu. Ogólnie mówiąc; żyć nie umierać!
Po części wzbudzającej pewne wspomnienia z pewnym osobnikami nastała część druga, czyli pewne miejsca. W tej chwili przychodzi mi na myśl jedna piosenka, a mianowicie Hello from the gutter kapeli Overkill. Straszna trashowa sieczka o fajowym tytule: Pozdrowienia z rynsztoka. I słuchałem lub słucham jej zawszę gdy jeżdżę do Poznania. Jakoś się złożyło, że akurat ta piosenka, no ale 5 lat doświadczeń robi swoje. Nie zmienia to faktu, że piosenka ma niezłego kopa pod względem artystycznym i przekazu. Wielu nazwie ją życiową.
I nastał czas na część o nazwie zysk, czyli część trzecią, czyli jest dobrze, a nawet jest jeszcze lepiej. Chodzi mi tu o piosenki, które działają lepiej niż jakiś Red Bul, albo inny tajger. Chodzi o piosenki typowe dopieprzacze. Głównym daniem tej grupy jest bezapelacyjnie Thunderstruck grupy Prąd zmienny/ Prąd stały (zwanej również AC piorun DC). Bije od niej taka energia jak od 5 kaw (fujjj). Taki zaganiacz (którego tak zwał Wojski) do działania! Piosenka hymn i wogóle samo dobro.
Kolejną piosenką, którą lubie się zagonić do roboty (najlepiej do picia wódki) jest Blitzkrieg Bop Ramonsów. No bo się zaczyna tak zaganiająco do pracy: Hej hoł, lets goł...! I jest prosta. Nawet człowiek pracujący w tartaku przy pile by ją zagrał.
Do tej grupy zaliczę również Rasta Trans Habakuka, ma fajny przekaz i jest strasznie nastrajająca w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dodatkowo przypomina pewne sprawy, miłe sprawy.
I taka czwarta grupa, czyli o kurka mać jak zaiwania czas, czyli szerokopojęta przemyśleniówka nad przemijającym czasem. A więc siadamy sobie na ławeczce i abstrahujemy nad przemijającym czasem: jak to było, jak mogło być, dlaczego tak a nie inaczej. Tutaj przed szereg wyłania się Don't You Forget about me grupy Simple Minds. Piosenka bardzo klimatyczna i fajna. Taka, no ten, bo, że minęło tyle czasu, dużo się wydarzyło, ale nie można o tym zapominać i takie tam pierdoły. A może powinienem to podciągnąć pod grupę pierwszą?.... Nie wiem, nie wiem, nie wiem...
Zapewne każdy z was milusińskich ma takie piosenki, które budzą pewne wspomnienia, nastroje. Np. panie golą sobie nogi słuchając psałterza wrześniowego Piotra Rubika (wnuka wynalazcy kostki Rubika), lub też szlagierów Eleni, podczas golenia pach... Ja wygrzebałem z siebie tyle ile mogłem sobie przypomnieć. Reszta jest piosenką, piosenką Eleni.

A na dzisiejszy wieczór TV Cyganki Eduszy poleca: Steppenwolf - Magic Carpet Ride, pewnie coś o paleniu zielska i tajemniczych odlotach. Niemniej na uwagę zwraca teledysk: kamerka z kabiny myśliwca F-16. Polecam, zapraszam:




A w następnym wpisie przedstawie jutrzejsze numery w Twoim szczęśliwym numerku!

Brak komentarzy: