sobota, 25 września 2010

Zamknięte gardło

Od razu się wytłumaczę za zdjęcie. Nie jest na temat, ale za to jest przeklawe. Każda wieś i osada chciałaby mieć taką drużynę. Obroniłaby nas przed złem wszelakim, a rzezimieszek odzyskał skradzione dobra.
Tytuł dzisiejszego odcinka jest luźną wariacją tytułu pewnego klasycznego filmu dla dorosłych z późnych lat '70. Nie wiem, nie widziałem, za młody jestem, znam tytuł jedynie. Dzisiejszy zwariowany wpis opowie historię na moją nietolerancję na wszystko co niejadalne (czyli nie-mięso).
No to: zabawna i krótka historia. Wyobraźcie sobie, że siedzimy sobie w sfinksie, jemy mięso, a Miś dodatkowo do mięsa w swoim szalonym daniu miał jeszcze makaron i potajemnie-do-otrucia-mnie-dosypane grzyby. Skubnąłem wiązkę makaronu z mięsem. Żuję, żuję, pyk, impuls... Poczułem smak grzybów. Gardło instynktownie zamknęło się na amen i nie przepuściło dalej jedzenia. Przemieliłem jedzenie i z trudem połknąłem. System anty-nie-mięsny działa poprawnie i alarmuje w kryzysowych sytuacjach. A dlaczego nie grzyby? Podobno grzyby to takie coś, co nie jest wcale, a wcale trawione przez ludzki organizm. Na nic biednym ludziom grzybki w occie, grzybki w paszczecie za 1,10zł. No i teraz taki kawał mi się przypomniał. Ostrzegam, że jest to kawał o bardzo wysokich wartościach kulturalnych:
Przychodzi baba do lekarza:
- Panie doktorze, jem śliwki, wysrywam śliwki; a lekarz na to:
- To niech pani je gówno, to wykupczy gówno.
Zamiast słowa śliwki wstawiamy grzyby i kawał staje się słuszny naukowo. A na co jeszcze działa moje zamknięte gardło? Na słynne już półprodukty: w złym miejscu użyty groszek, koperek, paprykę, jajko, sałatę... i wiele wiele innych niejadalnych w złym miejscu i czasie. To chyba koniec mojego wywodu na temat jednego z wielu systemów obronnych mojego organizmu (jest jeszcze system: pedale się nie piję tej kolejki wódki, system nie jadam tego, bo po tym mam rurę i system nie gadam z nim, bo jest debilem). A czego wy nie jadacie, a przed czym wy macie systemy obronne? Piszcie, dzwońcie, esemesujcie, wysyłajcie gołębie pocztowe...

Dyrektywy kulturalne: Sławno, niesławny film Maczeta niestety nie zachwycił. Parę scenek z trejlera, parę klasycznych z miejsca tekstów, parę par cycków ... nic poza tem. Obejrzyjcie lepiej trejler, zarówno ten stary i ten nowy. Od strony muzycznej również nic ciekawego: w radiu te same piosenki, w łinampie plejlista sprzed miesiąca. W kinie również na przemian odgrywany jest kał i stolec. Wrzesień... jesień.... po prosru kulturalne rozwolnienie. Jako, że dzisiaj dość często mówię o defekacji, to kończę post.

Dziś w TV Cyganki Eduszy piosenka, która właśnie sobie leci w łinampie, czyli Acid Drinker i jakaś pani w piosence Love Shack. Zapraszam do odsłuchu i odglądui.




A w następnym wpisie opowiem co najlepsze jest gdy na ulicy zaczepia cię pan....

Brak komentarzy: