Jak widać na załączonym obrazu mój słitaśny blogasek obchodzi podwójny jubileusz: 2 lecie istnienia i w miarę regilarnego wpisywania (aczkolwiek w maju zakaprysiłem i miałem jeden wpis, no ale na wytłumaczenie podam argument, że szykowałem się mentalnie na koncert AC DC); drugim jubileuszem jest fakt 666 odwiedzin mojego profilu. Oczywiście ostatnie 4 razy dopełniające do okrągłej liczby jedności (liczby 6) doklikałem sobie sam. No ale (wraz z telewizją TVN) szerzę propagandę sukcesu i czasem trzeba pewne rzeczy zafałszować, aby sukces osiągnąć.
Rok temu było TAK. A teraz? Zupełnie podobnie, wręcz niezmiennie z drobną różnicą... Samochód ten sam, dżinsy te same, koszula pod gajer ta sama, a jednak praca już nowa. Poprzednia praca okazała się porażką (wszystko poza znajomymi do piwa), a nowa jest odpowiednio lepsza. Oddanie się komercjalizacji i industrializacji w nowym miejscu pracy trwa od miesiąca i zapowiada się bardzo dobrze. W sferze światopoglądowo-uczuciowej zaostrzyłem o jedną regułę metodę Głuchej Białej Sowy. Regułą tą jest do trzech razy sztuka i sprawdza się doskonale od prawie pół roku. Ale po cóż będę wylewał jakieś gorzkie żale. Wyjaśnię może znaczenie i etymologię moich dwóch koronnych działów tematycznych:
Już zapewne wiadomo co to za dział. Los Tres Amigos - czyli Trzej Amigos. Jest to tytuł super klawej komedii z Chevy Chasem pod tym samym tytułem (zaraz siadam i odświeżam tytuł). Liczba 3 to fajna liczba: 3 miejsca na podium, 3 koła ratunkowe w Milionerach, 3 próby w skoku w dal i podnoszeniu ciężarów - takie 3 de best.Aha, 3 razy 222 daje nam 666! W każdym odcinku cyklu staram się odnaleźć najlepszą trójcę z każdej dziedziny życia i nie tylko. A co z czwartym miejscem? Jest pechowe, bo nie jest ani pierwsze, ani drugie, ani trzecie. Chyba po raz piewszt wpadłem na taki szalony pomysł, podczas oglądania Gwiezdnych Wojen - wymienić trzy najlepsze części (wiadomo, że stara trylogia). Podobnie sprawa się ma w przypadku Indiany Dżonsa.
O czym oni śpiewają? - no bo kaman? Jak słucham nowych piasków, nowych Kaś Cerekwickich, mistrza przenośni - zespołu Feel(c) to mnie skręca, a mózg przegrzewa się z próbami interpretacji tekstu. Dobrze, że nie wziąłem na warsztat Nisko Polo, bo wtedy miałbym pole do popisu. Czyli tak: nowe teksty polskie często zasłyszane w radiu to niesamowity szajs. Ci co kiedyś pisali klawe teksty ostatnio też są nie w formie (może Kult Kazika?). Oczywistym wyborem jest Grabaż, który na moje szwedzkie oko pisze takie bezsensy i bełkoty, że śmiało Fell mógłby grać do jego słów. A sama intepretacja to już są tajniki klasztoru Szaolin - trzeba mieć przezacny humor i wypić około 500ml niepasteryzowanego Kasztelana. Zapraszam, pochwalam.
Dyrektywy kulturalne: za chwileczkę, za momencik wyruszam do Brzydgoszczy na Enea Cup (czyli taki sportowy mytyng lekkoatletyczny) i zobaczę zapewne odświeżoną w kroku Irene Szewińską. W najbliższy piątek grzechem będzie nie pójść na kinową Drużynę A (kto nie pójdzie ten FOOL!). Za 10 dni Wielka Erekcja III - Sonicsphere Fest.. Sa Sa Sa.
Dziś w TV Cyganki Eduszy skoczna piosenka, którą usłyszeć można w reklamie Citroena i w filmiku Piotra Bagińskiego o bieganiu. Kapela The Hives ze skoczną nutą o nazwie: Hate to say I told You So. Zapraszam do tupania nogą.
A w następnym wpisie zdradzę jak być piękną i bogatą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz