
Rozdział I - Pseudo-Szato ludzie. Wyobraźmy sobie pół człowieka, pół kucharza (albo tak mu się wydaje) i pół dekla. Takie 3 połówki oznaczają jedno: kłopoty. Osoba taka ma o sobie wysokie kucharskie mniemanie. Potrawy tej osoby (oczywiście w jej mniemaniu) wygrywają wszystkie kulinarne i nie tylko konkursy (mogą wygrać również konkursy na najładniejszego psa lub konia). I powracając do zagubionego wątku, osoby te gotują przeciętnie i średnio. Przecież nie nazywajmy wielkiego mistrzostwa kuchni ugotowanie ziemniaków (i nie przesolenie ich), ugotowanie ryżu z woreczków i nie rozgotwanie go. Taki standard kuchenny. Po prostu szału bez w gotowanie a uważają siebie za zagubionego syna Kuronia. Taka osoba jest nieszkodliwa do momentu, gdy zaczyna udzielać dobrych rad bazując na swoim szerokim kucharskim doświadczeniu. I teraz przykłady, bo bez przykładu doświadczenie jest nieudane. Udusiłem sobie cebulkę, usmażyłem kiełbaskę, zajadam ze smakiem i nagle do pokoju wchodzi koleś (zwany dwuczłonowo, a drugim członem jest słowo "Morderca") i mówi: Źle usmażyłeś tą kiełbasę. Moje doświaczenie kucharskie podpowiada mi, że powinieneś trzymać ją dłużej pod przykryciem. Powiedział to koleś który na obiad jadł ryż z koncentratem pomidorowycm (i założę się, że często ryż nie był nawet ugotowany). Kolejny przykład: Wchodzę do kumpla do pokoju i patrzę: na stole tależ z makaronem i jakimś czerwonym sosem (pewnie koncentrat pomidorowy). Więc od proga wołam: (ja) - Kwiatos, czemu w tych kluchach nie ma mięsa. (ja nie rozróżniam klusek i makaronu więc wybaczcie ignorancję) (Kwiatos) - Bo to jest sos gładki. (wypowiedział to tonem jakbym zgwałcił mu matkę i obraźił się śmiertelnie) No ale cóż, niech sobie będą tacy ludzie, którzy uważają, że ugotowanie jajek na twardo , albo dodanie oregano do jajecznicy to dla nich mistrzostwo kulinarne.
Rozdział II - Przez szato do łóżka Najfajniejszy rozdział. Paniom bardzo imponuje fakt, że chłop umie gotować. I to nawet zwykłe naleśniki (z dżemikiem, albo innymi udziwniaczami). W większości przypadków z moim udziałem, robienie naleśników na obiad łączyło się z pozostaniem na kolację i śniadanie. A najbardziej podobało im się gdy odwracałem placki na patelni. Klasyczna sztuczka cyrkowa wykonywana przeze mnie w cyrku zaraz po kobiecie z brodą i wąsami.
Rozdział III - po prostu szato Wyobraźmy sobie sytuację, że gnijemy drugi tydzień w akademiku (rzadko mi się zdarzało) i ultra bardzo tęsknimy za domem. Robimy jakieś schabowe, ziemniaczki z koperkiem surówkę i zapijamy soczkiem, który smakuje prawie jak domowy kompot. Nie ma kulinarnych wodotrysków, ale za to jest powiew domu, na chwilkę, ale jest. Niestety po zjedzeniu tego nie pozmywa za nas zmywarka, ani kolega z pokoju (chyba, że jest nieasertywny). To jest takie szato domowe, szato które przypomni nam domowy zapach morskich fiordów. Szato ulotne, acz dobre.
Rozdział IV - szatopocieszacz
A więc jest źle, a może być jeszcze gorzej, nadchodzi nieubłaganie III. etap po zerwaniu, targamy się z myślami, nic nie wychodzi, a organizm potrzebuje cukru. Wystarczy w internecie wygrzebać jakiś przepis na dobre ciasto i dobrać dostępne do niego składniki i gotujemy. Po ostygnięciu ciasta (bo jak wiadomo: jedzenie ciepłego ciasta grozi śmiercią) uzupełniamy brakującą dawkę cukru we krwi. W ten sposób powstał mój słynny keks, którego jest tak dużo, że wychodzą jego 2 blachy.
A więc jest źle, a może być jeszcze gorzej, nadchodzi nieubłaganie III. etap po zerwaniu, targamy się z myślami, nic nie wychodzi, a organizm potrzebuje cukru. Wystarczy w internecie wygrzebać jakiś przepis na dobre ciasto i dobrać dostępne do niego składniki i gotujemy. Po ostygnięciu ciasta (bo jak wiadomo: jedzenie ciepłego ciasta grozi śmiercią) uzupełniamy brakującą dawkę cukru we krwi. W ten sposób powstał mój słynny keks, którego jest tak dużo, że wychodzą jego 2 blachy.
Rozdział V - szato rozwód
Klasyczna przyczyna dla której zrywamy z laską (u mnie była to jedna z przyczyn, ta mniej ważna). Kobieta nie umie gotować, a przecież powinna wyżywić jakoś męża i dzieci. Wyobraźcie sobie, że dziewczyna zaprasza was na obiad. Wpadacie do jej pokoju z ozorem w tyłku, a ona podaje obiad: twardy ryż, przypalony schabowy i surówkę ze sklepu (która jako jedyna jest dobra). No i tak jecie, żujecie to "jedzenie" i nagle dostajecie esemesa na telefon. Esemes tylko z sieci reklamujący nowe, tańsze minuty. A co mówicie swojemu misiowi? : Misiu kolega mi napisał, że musimy robić sprawko, muszę lecieć pa. Ufff nie musieliście się dalej torturować panierką o smaku tektury. Przecież dziewczyny mają w genach rodzenie dzieci i gotowanie? A może już nie... Może nastąpiłą mutacja? Brrr...
Jak to onegdaj powiedziałem: Gotowanie jest jak rozkładanie namiotu: masz instrukcję, musi się udać. A jeżeli się nie udaje? To widocznie znak od Boga, żeby się za to nie brać. I mój brat na przykład otrzymał 2 znaki od Boga: raz gotował parówki nie wlewając wody i nie zdejmując folii i drugi raz gotując jajka bez wody. Jego styczność z gotowaniem to nastawienie czajnika lub obranie ziemniaków. Amen.
Klasyczna przyczyna dla której zrywamy z laską (u mnie była to jedna z przyczyn, ta mniej ważna). Kobieta nie umie gotować, a przecież powinna wyżywić jakoś męża i dzieci. Wyobraźcie sobie, że dziewczyna zaprasza was na obiad. Wpadacie do jej pokoju z ozorem w tyłku, a ona podaje obiad: twardy ryż, przypalony schabowy i surówkę ze sklepu (która jako jedyna jest dobra). No i tak jecie, żujecie to "jedzenie" i nagle dostajecie esemesa na telefon. Esemes tylko z sieci reklamujący nowe, tańsze minuty. A co mówicie swojemu misiowi? : Misiu kolega mi napisał, że musimy robić sprawko, muszę lecieć pa. Ufff nie musieliście się dalej torturować panierką o smaku tektury. Przecież dziewczyny mają w genach rodzenie dzieci i gotowanie? A może już nie... Może nastąpiłą mutacja? Brrr...
Jak to onegdaj powiedziałem: Gotowanie jest jak rozkładanie namiotu: masz instrukcję, musi się udać. A jeżeli się nie udaje? To widocznie znak od Boga, żeby się za to nie brać. I mój brat na przykład otrzymał 2 znaki od Boga: raz gotował parówki nie wlewając wody i nie zdejmując folii i drugi raz gotując jajka bez wody. Jego styczność z gotowaniem to nastawienie czajnika lub obranie ziemniaków. Amen.
Dziś w TV Cyganki Eduszy skoczna piosnka grupy Operation Please - Song about ping pong. Zapraszam:
A w następnym wpisie pokażę jak naciągnąć na atletyczne uda spodnie rurki.
A w następnym wpisie pokażę jak naciągnąć na atletyczne uda spodnie rurki.
1 komentarz:
Już ja znam to Twoje podrzucanie naleśników!! Do dziś podłoga się klei!!!! :D
Prześlij komentarz