
W dzisiejszym wpisie mojego szalonego blogaska nie będę się rozczulał nad swoją niedolą, ani nie będę poszukiwał złotego środka na leczenie raka i obniżenia wartości dolara do 2zł. Dzisiaj postaram się opisać pewne powstałe wynalazki (przez 5 lat studiów), oraz hipotetyczne wynalazki, które mogły by powstać. Ale od początku: dawno temu ziemia była płynną masą i kilka milionów lat później poszedłem na studia. Jak powszechnie każdy wie tą myśl, że przez 5 lat studiów wannę wódki wypić trzeba. No i podczas wypijania owej wanny wpadaliśmy na różne szalone pomysły, odnajdując nowe to przeznaczenie tym przedmiotom i miejscom.
Klasyczna wyliczanka z opisem i przeznaczeniem. Zaczynając od wynalazków powstałych:
1. Butelka po małym Kubusiu – zazwyczaj pełna nadaje się do wypicia, a pusta do śmietnika, pewien kolega wynalazł dla niej zupełnie nowe przeznaczenie, a mianowicie wspaniałe naczynie na przechowanie swoich wymiotów. No bo przecież prawdopodobieństwo trafienia wymiotem w wąski ustnik wynosi 110%. No ale udało mu się… mniej więcej w 67%. Pozostałe 43% zlądowało gdzieś obok. Podobne zastosowania ten sam kolega odnalazł w reklamówce i małym garnuszku do ryżu.
2. Szuflada (z niem. Die szuflade) – czyli szurana lada, zwana potocznie szufladą. Pewien zupełnie inny kolega wynalazł jej zupełnie inne przeznaczenie. Jak każdy wie w szufladzie trzymamy pieniądze, różne klamoty, kondomy (i te dobre i te zużyte), klocki lego, jedzenie, itp. Itd. No i pewnego razu ten kolega wyjął szufladę, wyjął z niej klamoty i najzwyczajniej się zhaftował. Cóż to był za haft.. pachniała saska kępa. Nowatorskie rozwiązanie klasycznego przedmiotu.
3. Niepotrzebne 100zł i Daewoo Lanos – dodając do tego 11 osób można zrobić niezły środek transportu publicznego. Ale obowiązkowo kierowca nie pije, bo z tych 100zł robią się 2 lata pozbawienia prawa jazdy i sprawa w sądzie. Lanos osobowy mieści pięć osób, a Lanos ciężarowy (ten z kratką) odpowiednio mieści cztery osoby. Aczkolwiek złożyło się tak, że w 11 osób chciało dojechać w pewne miejsce, a za nami jechała policja. Więc mandat 100zł, 0 punktów karnych i niezapomniana opowieść o Nysie, 7 w niej osobach i koniu, też w nysie.
4. Kolędy – śpiewane na święta dla pocieszenia, puszczane z płyty, oglądane w telewizji, grane na gitarze lub grzebieniu. Oczywiście w akademiku znalazły zupełnie inne zastosowanie: jako środek powodujący impotencję i brak chęci do bzykanka (lepszy od bromu, bo nie szkodzi). Wyobraźcie sobie, wchodzicie pod prysznic aby umyć sobie plecy, albo z dziewczyną żeby nawzajem umyć sobie plecy, a tu prysznic obok jakaś para się najzwyczajniej puka. Żeby jeszcze to po cichu robili… niestety nie. Więc zaczynamy śpiewać Kolendę (najlepiej ”Gdy się Chrystus rodzi”). Po pewnym czasie głos żeński mówi: „Czekaj, ja tak nie mogę”, para się zwija nie kończąc i w spokoju możemy myć plecy z dziewczyną. Chyba, że co innego nam w głowie (coś co przestaniemy robić, gdy ktoś zaśpiewa nam kolendę).
5. Gaz pieprzowy – nie może się odbyć bez niego żadna impreza. Zazwyczaj służy do odstraszania napastnika, ale można go użyć do rozluźnienia atmosfery. W szkole, w pracy, na rowerze, stojąc w kolejce w nocnym po browar, gdy atmosfera słabnie wystarczy wyciągnąć fiolkę i psiknąć kumplowi w pysk. Efekt murowany.
6. Tylnie drzwi autobusu wycieczkowego – (to już z technikum wynalazek) – normalnie służą do wsiadania i wysiadania, lecz podczas długiej podróży, gdy kierowca jest bucem i nie chce nas wypuścić na siku, wystarczy lekko uchylić tylnie drzwi, jedną ręką złapać się rurki, drugą ręką złapać się własnej rurki i oddać mocz za burtę. Nikt się nie skapnie….
7. Przyczepka – (też z technikum) - jedni wożą nimi świnie do technikum inni złom, meble, węgiel, jabłka. A my w klasie wymyśliliśmy sobie, że z przyczepki zrobi się świetną platformę do parady. No i zrobiliśmy paradę na dużej przerwie. Parada była tak efektowna, że przyjechała policja i straż miejska.
8. Plecy – dla jednych fetysz dla innych po prostu plecy. Ja z moich pleców zrobiłem kiedyś stół. Wystarczyło wypić obleśnej lewej wódy i zasnąć na kocu w plenerze. A że spałem na brzuchu i zajmowałem ¾ koca znajomi zrobili sobie z moich pleców stół i stawiali na mych plecach różne przedmioty.
Wynalazki czysto teoretyczne (czyli takie, które wynalazłem ale nie skonstruowałem). Było ich bardzo dużo. Powstało wiele nowych przedmiotów użyteczności publicznej, dużo nowych owoców, nowe gatunki zwierzętoroślin (cebuloryb). W pamięci utkwiły mi 2:
1. Perfumy o zapachu trocin – każdy uwielbia taki zapach w domu, gdy rodzice przywiozą nową wersalkę: pachnie świeżo rozciętą deską lub też trocinami. Zapach taki występuje również gdy mamy jakiegoś małego zwierzaka (ale nie małego psa), np. homika, szczura i inne małe gryzące dziadostwo. Jak dbamy o zwierzątka to o dziwo zamiast smrodu zatęchłych szczyn otrzymujemy przyjemny zapach trocin. Zwierzątko również ładnie pachnie pociętą dechą. No i skoro ten zapach jest taki fajny, to dlaczego nikt nie wynalazł perfum o zapachu trocin, nikt nie zmieszał kwasu z zasadą, żeby otrzymać ester trocinowy. Ja chciałbym mieć taki perfum.
2. Damski orczyk – ten no yyyyy….. z tym… do wciągania pań pod górę…. Ale to zo tym no…. Ktoś mnie woła.
Niestety więcej teoretycznych przydatnych rzeczy nie pamiętam. Kurdesz no.
Dziś w TV Cyganki Eduszy zamiast teledysku będą telezakupy, portugalskiego Czannel 9, zapraszam (dokładnie telezakupy są w 1:59min filmu):
A w następnym wpisie opowiem jak oszukiwać w środę popielcową i jeść mięso.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz