wtorek, 28 października 2008

Morał


Dzisiejszy odcinek dedykuję niedzielnej wizycie w kinie. A była to wizyta na filmie pod skromnym tytułem Tajne przez poufne. Nasunęła mnie wówczas myśl o ujemnym ilorazie amerykańskiego społeczeństwa i o istnieniu szerokopojętego morału w tych amerykańskich filmach/serialach/reklamach, ogólnie mówiąc (i cytując starego bacę) we wszystkim, wszystkim...
No bo tak jakby spojrzeć na każdy film albo serial zza oceanu to na koniec jest kompletny rozjazd linii fabularnej i akcji, których to miejsce zajmuje morał. Każdy film ściągnięty z netu (komedie albo inne komedie romantyczne) zajmujący 2 płyty to jakby 2 film. No bo komedia romantyczna to: komedia - płyta pierwsza, romantyczna - płyta druga. Napoczątku jest wesoło, a na początku drugiej płyty lirycznie. I na koniec morał: miłość zwycięża, prawda zwycięża, zwyciężca zwycięża, życie zwycięża, zdrowy rozsądek zwyciężą, szampon zwycięża łupież. I robi się bzdurnie i edukacyjnie. Brrr... zimny dreszcz i gęsia skórka.
Myślałem tak sobie z pogardą o amerykańskim kinie edukacyjnym (poza Światem wg. Bundych gdzie co odcinek to antymorał) i w niedziele zobaczyłem w kinie film braci Koen. I jak on się skończył? W dziwnym miejscu, dziwną narracją i bez morału. Bohaterowie mimo, że głupi, a wzbudzali naszą sympatię zgineli albo zlądowali z ręką w nocniku. Tak jak w życiu... Przecież nie wszystko kończy się szczęśliwie, ślubem, górą kasy. Zazwyczaj jest tak, że (na przykładzie) nasza dziewczyna zamiast zamieszkać z nami woli zamieszkać z 3 chłopcami koloru czarnego, a pierścionek z Apartu możemy sprzedać na Allegro, albo oddać bratu... I pyk. Czar pryska. Na wojnę nie jedzie sie z kwiatami i miłością tylko z karabinami.
Bo życie to zakończenie Imperium Kontratakuje: Luke traci ręke, Hana zamrażają w karbonicie... Koniec i kropka. Nie wiem co dalej pisać więc płynnie przejdę do..

TV Cyganki Eduszy a w niej teledysk mojego skromnego zespołu The Kokonats z kawałkiem Deutschland, zapraszam:

A za tydzień opublikuję zaginiony scenariusz do Brązowego Kieślowskiego...

Brak komentarzy: