sobota, 9 sierpnia 2008

T "+2 dni do koncertu Ajrą Mejdę" - czyli "zeznawaj jak było!!"

Po koncercie już wspomnienie, na koszuli (i nie tylko) mej nasienie. Aby móc opisać wrażenia musiałem odczekać 2 dni, gdyż permanentny wzwód powodował odpłynięcie krwi z mojego mózgu. Teraz mam mniejszy wzwód i niewielka ilość krwi w mózgu pozwala mi na myślenie. Również mój zasób słów poszerzył się do 10 wyrazów + przekleństwa.
Powstaje pytanie: jak było na koncercie, na który czekałem 6 miesięcy, zespołu którego słucham od ponad połowy żywota? Odpowiedź jest prosta: było zaje kurde w koszyk biście.
Jakby spełnienie marzeń i najskrytszych mokrych snów. Zestawienie utworów z najlepszej płyty koncertowej wszechczasów, usłyszenie piosenki, dzięki której zacząłem słuchać szatańśtwa. Mówiąc w skrócie: multum piniad.
A teraz hipotezy pokoncertowe. Usłyszałem to co miałem usłyszeć. Oznacza to, że wywale wszystkie szatańskie płyty i empetrójki i przerzucę się na manieczki. Istnieje również możliwość, że najzwyczajniej będę często do wspomnienia wracał, bo jest to wspomnienie niezapomniane. Na koncert zespołu chyba nie pojadę, bo była to trasa wspomnieniowa, a jak wiadomo najnowsze poczynania Ajrą Mejdę szału nie robią.
Co do zmian: pożegnanie z szatańskimi koszulkami. Wiem już, że już ich więcej na siebie nie założę, no chyba, że do malowania płota. Koszulkę koncertową oprawiłem w ramkę z biletem... taki wiecie, symbol.
Nie wiem co pisać więcej, bo na samą myśl powraca erekcja. Więc na zakończenie kolejna część świeżego cyklu: pogaduszki cioci Agnieszki:
Kiedy kogut znosi jajka? .............. Kiedy schodzi ze schodów.

A dziś w TV Cyganki Eduszy
zaproponuję jakiś zgoła odmienny teledysk, więc gołe fajne dupeczki, fajna melodia i melodyjny sexofon: Beloved - Sweet Harmony.

A w następnym odcinku przedstawię wzór na pojemność wanny z wyjętym korkiem.

Brak komentarzy: