czwartek, 16 lipca 2009

ŚAKF, czyli Śremski Akademicki Klub Filmowy

Gdy emo-cje po śmierci Majkela Żeksą już opadły, z oczu przestały mi cieknąć łzy, policzki wyschły, a widzę bez łez na tyle przejrzyście, że dostrzegam na monitorze czcionkę 22 postanowiłem wstawić jakiś ciekawy post, będący ciekawym spostrzeżeniem życiowym. I jak zapewne już zauważyliście, pierwsze zdanie będzie wielokrotnie złożone oraz zawierać będzie dużo błędów formalnych. Dzisiaj opowiem o oglądaniu filmów. Nie tylko Ziemii Biblijnych na kanale Polonia 1, ale również tych w kinie, przed komputerem, na komórce.
Każdy jest inny, każdego bawi co innego w oglądanych filmach. Jedni chodzą do kina na filmy doliniarskie, żeby podbudować się, że ich życie nie jest aż tak beznadziejne. Jedni chodzą na filmy, żeby oglądać boskiego Hajdena Hristjensena w III. cz. Gwiezdnych Wojen (pozdrawiam od razu kuzynkę). Inni chodzą do kina, żeby obejrzeć kawałek cycka Dżesiki Alby obściskującej się z Hajdenem Hristjensenem w zupełnie innym filmie (pozdrawiam siebie). Inni chodzą do kina na filmy głębokie, artystyczne, rzekłbym będące artystycznym bełkotem i nic nie rozumiejąc rozmawiają po seansie o artyźmie filmu i co reżyser chciał powiedzieć w swoim dziele. A drudzy? Drudzy chodzą do kina, żeby po prostu miło spędzić czas ze znajomymi, pooglądać wybuchy, popatrzeć jak Bruce Willis jest coraz bardziej zakrwawiony. Idą po prostu dla czystej rozrywki (a więc moja natura alternatywnego buntownika w arafatce mówi stanowcze nie!! komercji). Pieprzyć moją alternatywną naturę. Każdy idzie do kina aby odebrać na swój własny sposób film. Aha, są trzeci: trzeci mają (niestety mieli) bilety do kina za friko i chodzą do niego po prostu się nawalić - słynne już mieszanki Kelerisa z Kolą, słynne zaśnięcie w połowie pierwszego z 3 filmów na maratonie, słynne aikido na korytażu. Ehhh.. W sumie mógłbym pozdrowić starą ekipe, ale nie ma sensu bo większość ekipy ugania się za funtami... No i jest taka grupka ludzi, która zamiast odczuwać film patrzy się na niego od strony technicznej wyłapując błędy, wpadki i wystające w kadrze adidasy w filmie o Mojrzeszu. Troszkę się do tych ludzi zaliczam, gdyż zamiast patrzeć na pierwszy plan, patrzę się na drugi plan. Z czego powstają czasami takie rzeczy:

I tutaj widzimy klatkę z filmu Wszyscy jesteśmy Chrystusami, a na niej panią jadącą samochodem z prędkością 0 km/h. Takich buraków w filmie są setki. A to w Gladiatorze wojownicy mają glany, w rydwanach są butlke z gazem, kogoś po twarzy smyra mikrofon, ktoś inny wchodzi do pomieszczenia w swetrze, a po zmianie ujęcia, gdy jest w pomieszczeniu stoi w koszulce bez rękawa.... Setki, tysiące miliony. Światowym Ojcem Buraków jest podobno Tytanik, na drugim miejscu jest Matrix, a dalej już nie pamiętam. Ale ja zupełnie nie o tym, nie będę tu wymieniał pomyłek bo sobie możemy je sprawdzić tu. Ale o psuciu sobie zabawy doszukując się wystających mikrofonów, kamer i innych. Niestety i ja sobie potrafię spieprzyć seans kinowy lampiąc się na deugi plan, ale jak wszyscy wiemy mistrzowie drugiego planu są... I reguła jest taka, że im większa superprodukcja, im większe miliony i im znańsze nazwiska tym więcej potknięc (wręcz wywaleń) montażowych, rekwizytorskich i technicznych. Ale nie mydlmy sobie oczu, że filmy te zazwyczaj przykrywają te buraki wodotryskami 1. planu. A co gdy jest to amatorszczyzna, w dodatku o słabym warsztacie? Lipne zdjęcia, lipne światło, jako taki montaż? Musi to być bardzo wesoły film, żeby można go było oglądać. Kończe moje wywody iście ze Śremu i opowiem coś o sobie:
Nazywam się Denis, mam 19 lat i lubię muzykę techno. A tak na serio? Patrzę na filmy z perspektywy "co widzimy na drugim planie oraz pomniejsze detale" i zarażam tym innych. Mama ostatnio powiedziała mi: "Paweł, w modzie na sukces Ricz miał raz siwe pasemko , a raz po lewej, a Bruk miała na początku dłuższe włosy niż na końcu odcinka..". Odpowiedziałem jedynie "Brawo mama, zepsułem i Ciebie". Jeżeli ktoś was będzie szedł ze mną do kina, to niech siada 2 rzędy przede mną, abym nie suszył dupy o wpadkach, lub też zarządzi mi, abym siedział cicho.
Amen.

W TV Cyganki Eduszy klasyczny przypadem króla drugiego planu w jakimś badziewnym teledysku Łez. (kto zauważy i wskaże czas, kiedy to dres drapie się po jajkach jest dobry).



A w następnym wpisie przekaże wam jak podłożyć podkład na egzaminie na prawo jazdy.

1 komentarz:

Kuche mit Pauka pisze...

A ja wiem, ale nie powiem hyhyhy