
Dzisiejszy złowieżbny wpis wynika z małej ilości wpisów w poprzednim miesiącu i zerowej ilości wpisów w miesiącu bieżącym (za co redakcja przeprasza). Wpis z dnia obecnego dotyczyć będzie mojej złowrogiej teorii na temat półproduktów spożywczych, a więc jak sam się przed sobą tłumaczę, że jem mało rzeczy. No więc: jem mało rzeczy, bo lubię niewiele, a więcej nie lubię (pomijając mięso, dużo mięsa, mięso na deser). Jak wiadomo półproduktem nazywamy takie to z takim tym, które w pewnym procesie twórczym daje takie coś, bardziej użytecznego. Często są na tym mrugające lampki, plastikowa obudowa, często to coś jest ciastem, lub czymś imitującym coś, co przypominają warzywa o śmiesznym kształcie (gumowe takie to). A więc najczęściej zdarza się, że półprodukt jest nieużytecznym badziewiem, albo niezjadliwym kokonatem. Ale często też półprodukt może zostać uznany przez kogoś za produkt finalny. Brrr.... do sedna. Jak zwykle klasyczna wyliczanka. Dzisiaj doliczę w pamięci do dwóch, bez pomocy rąk, a więc:
1. Półprodukty żywieniowe - Już w punkcie pierwszym zostanie wyjawiona wielka tajemnica wiary. Zacznijmy od półproduktu każdego wielkiego miszcza kuchni, czyli jajka. Surowe jest obleśne w smaku, można się porzygać, a przyjmowane na surowo jest tylko przez Rokiego jeden z filmu Roki 1. Kolejymi półproduktami są papryka (która smaczna jest gdy jest w occie, lub też znamienicie faszerowana), tatarak, zwany .... nie pamiętam, który jest najzwyczajniej obleśny. No ale powyższe argumenty dowodzą, że moje niejadztwo jest najzupełniej udowodnione: "półprodukty są niejadalne"
2. półprodukty modelarskie - a więc drucik, zużyty tampon, rączka do taczek. Wszystko to co każdy normalny człowiek uznałby za kompletne śmiecie i bezużytki. Ale drucik dla zapartego modelarza może być pięknym uchwytem, rączką, klamką, gwintem, zawiasem. Kawałek patyczka może być rurą wydechową, wylotem powietrza, itp, itd.
Czego uczy nas ta teoria? Tolerancji. Uszanujmy to, że ktoś nie jada niczego poza jajkiem na twardo, kolekcjonuje wypchane dorsze i wogóle... Ktoś kto ryje po śmietnikach nie musi być bezdomnym Ronem, może po prostu namiętnie klei modele i i zbiera półprodukty. Jako, że się nawaliwszy kończę wpis. Jednocześnie płynnie przejdę do...
TV Cyganki Eduszy,a w niej bezapelacyjnie kawałek kapeli Prąd Zmienny/Prąd Stały pod tytułem That's The Way I Wanna Rokiendroll, zapraszam:
A w następnym wpisie zdefiniuję bycie gwiazdą (niekoniecznie ze Śremu).
1. Półprodukty żywieniowe - Już w punkcie pierwszym zostanie wyjawiona wielka tajemnica wiary. Zacznijmy od półproduktu każdego wielkiego miszcza kuchni, czyli jajka. Surowe jest obleśne w smaku, można się porzygać, a przyjmowane na surowo jest tylko przez Rokiego jeden z filmu Roki 1. Kolejymi półproduktami są papryka (która smaczna jest gdy jest w occie, lub też znamienicie faszerowana), tatarak, zwany .... nie pamiętam, który jest najzwyczajniej obleśny. No ale powyższe argumenty dowodzą, że moje niejadztwo jest najzupełniej udowodnione: "półprodukty są niejadalne"
2. półprodukty modelarskie - a więc drucik, zużyty tampon, rączka do taczek. Wszystko to co każdy normalny człowiek uznałby za kompletne śmiecie i bezużytki. Ale drucik dla zapartego modelarza może być pięknym uchwytem, rączką, klamką, gwintem, zawiasem. Kawałek patyczka może być rurą wydechową, wylotem powietrza, itp, itd.
Czego uczy nas ta teoria? Tolerancji. Uszanujmy to, że ktoś nie jada niczego poza jajkiem na twardo, kolekcjonuje wypchane dorsze i wogóle... Ktoś kto ryje po śmietnikach nie musi być bezdomnym Ronem, może po prostu namiętnie klei modele i i zbiera półprodukty. Jako, że się nawaliwszy kończę wpis. Jednocześnie płynnie przejdę do...
TV Cyganki Eduszy,a w niej bezapelacyjnie kawałek kapeli Prąd Zmienny/Prąd Stały pod tytułem That's The Way I Wanna Rokiendroll, zapraszam:
A w następnym wpisie zdefiniuję bycie gwiazdą (niekoniecznie ze Śremu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz