Dzisiejszy odcinek na poważnie, o prawdopodobieństwie i przypadku losowym. A więc o nieistnieniu dwóch opwyższych. Jak ja na chłopski rozum postaram się wyjaśnić nieistnienie procentowej szansy wystąpienia zjawiska losowego. Relacja z nieistnienia tezy będzie krótka, ponieważ mam ograniczony zasób słów spowodowany wypiciem nalewki wiśniowej i grzańca. A więc: Jak każdy wie, dużo ludzi lubi podawać prawdopodobieństwo wykonania pewnych spraw w procentach, rozmiar to których ma przedstawiać czy dana rzecz będzie miała miejsce, bądź też wręcz przeciwnie. Przykładowo: 10% szans przeżycia, 50% szans na to, że z rana złapie nas chroniczna sraczka, 75% szans, że złamię noworoczne postanowienie o masturbacji. Przyjęte jest takie kryterium, iż poniżej 50% prawdopodobieństwa są małe szanse na wystąpienie zjawiska, a powyżej 50 procent raczej powinno się wydarzyć... No właśnie "raczej". Dla mnie jedyne co jest pewne to, to że coś na 100% wystąpi. No bo dlaczego były 90% szans na nawrót nowotworu znajomej (który nawrócił), 10% szans że ojciec koleżanki przeżyje po wypadku i przeżył, 99% szanse na wyjad i nie wyjechałem. Jest jakiś procent niewystąpienia zjawiska który zazwyczaj występuje. Klasyczny wyjątek potwierdzający regułę. Na zakończenie krótkiego wywodu jedyny procent w który wierzę, to 40%. 40% zawartości alkoholu w wódce. AMEN!!
W TV Cyganki Eduszy klasyczny teledysk zespołu Acca Dacca: Nerwowe Załamanie. Zapraszam.
W następnym wpisie postaram się udowodnić, że jezioro przy którym mieszkam nachylone jest do powierzchni ziemi pod kątem 15 stopni.
A więc w tytule, stopniowanie obojętnej ignorancji na przeróżne tematy. Ciekawe stopniowanie rzeczownika (po raz pierwszy w czasoprzestrzeni) było wynikiem mojej ignorancji na pewien temat, więc sobie przystopniowałem słowo Whatever. Początkowo brzmiało to Whatever, more Whatever i The most Whatever. Następnie pewna osoba udoskonaliła to stopniowanie i pozostało tak już do dnia dzisiejszego. A więc podział na ignorancję obojętną i ignorancję złą (w złym tego słowa znaczeniu). Czym dla mnie jest ignorancja? Ogólnie mówiąc jest to kładzenie laski na przeróżne sprawy: od jakichś błahostek po zupełnie inne rzeczy, przez niektórych uważane za poważne. No ale polećmy z klasyfikacją, zacznijmy od tej ignorancji neutralnej, nie godzącej (chyba) w innych,a zakończymy na tej złej ignorancji takiej która drażni, która godzi, która niczym zły dotyk, boli całe życie. Ignorancja neutralna (zwana zlewem) - a więc na jakie tematy kładziemy laskę, gdyż są one nie po drodze w naszym rozumowaniu i toku myślowym, po prostu nie chcemy sobie zaprzątać pewnymi tematami głowy. A więc: chłopcy zapamiętują tabele ligowe w piłkę nożną do 15 lat wstecz, umieją rozpoznać model samochodu wyłącznie po tym jak zatrzaskuje się drzwi (lub w jaki sposób wyskakuje zapalniczka do fajek), damy rozróżniają kwiaty po korzeniach, panowie rozróżniają iglaki i drzewa, ogrodnicy umieją opowiedzieć o odmianie jabłek analizując liście ze złotej polskiej jesieni, i mógłbym wyliczać godzinami... Do rzeczy: są pewne tematy sprawy (związane z hobbystycznym podejściem), na które kładziemy zwyczajny zwis, przez co inne osoby potrafią się poddenerwować. No bo po co mi wiedzieć ile Polonez ma drzwi? Nie chcę się interesować jakie długie igły ma świerk a jakie sosna i nie interesuje mnie kąt skrętności ich szyszek. Kładę laskę który to prezydent, a który to jego brat bliźniak (bo mi wstyd za ich obydwu). Zapewne parę osób się obrazi (zrobi zwrot na pięcie) za to że nie rozróżniam telefonów, samochodów, nie potrafie rozróżnić Joli Rutowicz od Jacykowa... Interesuje się za to innymi sprawami, na które zapewne ktoś inny kładzie laskę. Jak by nie było równowaga w przyrodzie zostaje zachowana: ktoś interesuje się czymś, a zlewa coś zupełnie innego, którym ktoś zupełnie innym się podnieca.... (uff..) Ale Jing Jang jest...
Ignorancja zła - dla mnie jest bardzo...zła. Dotyczy wtopienia się nas w bliskie otoczenie, również dotyczy osób nam najbliższych. Czyli klasyczny przykład: synek chce grać na perkusji, synek chce uprawiać hybrydę dżudo i wspinaczki górskiej; oczywiście tatusiowi (mamusi) to wisi, nie interesuje ich co ich pociecha chce, interesuje ich tylko to co ich pociecha będzie robić jak się pociesze rozkaże. Za to należy się glan na twarz. Kolejny przykład ignorancji to gdy nasz misiaczek nie słodzi herbatki, a my sypiemy mu na siłę 2 łyżki 130% cukru. Albo że miś mówi, że chciałby do teatru a my odpowiadamy "teatr to pedały..." i się obrażamy. Również glanem po twarzy za to (oj oberwałbym pare razy glanem). To jest złe, to jest kaka.
A co mnie najbardziej irytuje> Ignorancja ludzi, którzy piją jednocześnie i Pepsi i Kochaj Kolę. To też jest zła ignorancja. Przecież trzeba mieć trochę jajek, żeby wybrać jeden smak, lubić go i pić tylko jego... Panooooowie, przecież tak nie można.
Teraz w TV Cyganki Eduszy pewien klip Godsmaka o kładzeniu przysłowiowej laski. Niestety sam link, bo Jutuba nie pozwala wstawić (głupia): http://pl.youtube.com/watch?v=HXFv6nhRvjU Jednak w prezencie teledysk Dżamarkłaja pod tytułem Space Cowboy. Zapraszam:
A w następnym wpisie przedstawię zdjęcia ucharakteryzowanego Pudziana do roli w nowym Terminatorze.