środa, 21 lipca 2010

Nocne kontuzje

Pewnego pięknego dnia... Powiedział bosman dla odwócenia uwagi. Najwyższa pora, aby napisać coś o niskich wartościach naukowych a wysokich wartościach dla polonisty lubiącego wyłapywać buraki językowe. Dzisiejszy szalony, acz lekko ustatkowany wpis będzie opowiadał o tym, co prawdziwy mężczyzna robi jak śpi. Oczywiście, że śpi... A poza tem: podobno statystycznie (i to każdy mężczyzna bez znaczenia na wiek i płeć) przez całe swoje życie zjada: 10 pająków i 30 różnorakich robali. Każdy alternatywny chłopczyk noszący arafatkę i wysokie tramki i nie jedzący mięsa zapewne uświadomił sobie, że takowe mięso je. Przykro mi alternatywni chłopcy - sfrajerowaliście się... i to przez całe swoje życie. A co jeszcze można robić? Już mówię:

Niemcy idą... swego czasu, gdy był szał gierek typu: Call od Duty i inne Medale za Honor śniło mi się dużo razy, jak to dzielnie strzelam do Niemców podczas II Wojny Światowej - klasyczna przygoda (każdej chwili szkoda) - biegam, skaczę, strzelam, unikam, kucam, przysiadam, robię siad płotkarski i wiele wiele innych. No i pewnej nocy, gdy spałem u dawnego misia śnił mi się piękny sen jak to duszę niedobrego niemca. Budzi mnie głośne: Paweeeł!! Otwieram oczyska, a tu miś się na mnie wydziera z założonym na szyję zapaśniczym nelsonem. Powiedzmy sobie szczerze: zasłużyła.

Znieczulica ... dopada każdego człowieka i atakuje u każdego coś innego. Wyobraźcie sobie ten sam akademik, to samo łóżko i ten sam miś. Leżę całą noc na lewej ręce, aż kompletnie flaczeje i się znieczula. Rano człowiek przerzuca się na drugi boczek i chlap.... miś dostaje z drętwicy w twarz.. Jak to powiedział pewien kujawski mędrzec: zasłużyła.

Zabawy solo ...  nie mylić z zabawami solo i włączonym Redtubem. Kolejne niesamowite historie wydarzyły się, gdy spałem sam we własnym domowym łóżku na kujawach. 

I tak sobie leżę i śpie a śni mi się, że jadę sportowym samochodem, baaardzo szybko i zmieniam biegi. I teraz ankieta: co było drążkiem do zmiany biegów?... No właśnie z innych ciekawostek: raz mi się przyśniło, jak to szczeka na mnie zły piec i chcę go kopnąć. Kopnąłem... ale nie trafiłem w psa. Trafiłem w ścianę. Przez najbliższy tydzień pytałem koleżankę co handluje Oriflejnami: A masz coś na wrastający paznokieć? Nigdy nie załapała żartu. Z innych urazów cielesnych pamiętam jeszcze chęć odwrócenia się na drugi bok, tylko, że nie było już drugiego boku. Była ściana. A koleżanka handlująca Oriflejnem albo Ejwonem otrzymała pytanie: A masz coś na wrastający nos?. Ostatecznie i finalnie klasyczny Skurcz w nogęi nie chodzi tu o szybką zmianę tematu. Chodzi tu o najbardziej kijową przyczynę pobudki (opowieść niczym historia poznaniary): śpię, śpie, nie? budze się, nie? a tu skurcz mnie jeb*ł w nogę, nie? Prawie pierd*łam z łóżka, nie? Poj*ne, nie? Dobrze, że nadchodzący skurcz w łydkę uprzedził nas, że będzie i obudził. NOT! Jeszcze jest poranna 4h erekcja, zwana (porannym namiotem), poranne: O ja piernicze, jak mi się nie chce iść do pracy. (tryb trwający prawie 2 lata) i pozycja poranna na budzenie (klękamy i opieramy ryj o wyro - bardziej rytuał niż coś pomocnego).

Powyższe niesamowite historie, są tak prawdziwe jak niesamowite. Czemu przez sen nie mogę rozszczepić atomu piwa? Czemu nie mogę wynaleźć metody na problemy tego świata? Nie wiem. Za to ćwiczę zapasy, aikido i szybkie zmiany biegów w sportowych samochodach.

Dyrektywy kulturalne: Predators - pozycja obowiązkowa dla każdego chłopa! Super kino, dobra akcja i wiele smaczków od pana Rodrigeza. Muzyka Dżona Debney'a rozbija na łopaty (właśnie sobie leci), bo jest zasadniczym nawiązaniem do muzy pana Silvestriego. Pianista Brodey to nie Arnold, ale film powoduje porządne ciary na plecach i głupi banan na ryju. Jeżeli tak mają wyglądać kolejne filmy o Predatorze, to ja to kupuję (za dolara). Nie opisałem znowu mojej ostatniej Wielkiej Erekcji... ale przyjdzie na to pora. A w łikend odwiedziny misia: trzeba uszykować skarpety bez dziur na piętach (zwanych potocznie cebulami) i założyć nieprzepoconą koszulkę.

Dziś w TV Cyganki Eduszy klasyka zrobiona z klasyka, czyli Biohemian Rhapsody w wykonaniu Mapetów. Opowiem, że wers śpiewany przez szwedzkiego kucharza umiem już na pamięć. Zapraszam.

A w następnym wpisie opowiem wszystkim mistrzom alternatywy i wegetarianizmu, że polędwica łososiowa wcale nie jest z łososia.