czwartek, 30 lipca 2009

Test na męskość

Jako, że jest koniec miesiąca, a ja nie wyrobiłem 300% miesięcznej normy na wstawienie posta, postanowiłem to uczynić w momencie jego końca.
No to test na to czy jesteście prawdziwymi mężczyznami: Jeżeli pierwsze co zobaczyliście to tiulowe (moje nowo nauczone słowo) firanki to znaczy, że z was pedały....
Koniec posta.
Oczywiście, że nie. Test na męskość to jeden z najstarszych testów jaki wymyśliła natura (czyli ja kiedy miałem z 6 lat). I zgadliście, nazywam się Paweł Natura. A polegał on na bardzo trudnym i przemyślanym pytaniu: Czy sikając, po obsikaniu sobie przypadkowo (albo i nie) ręki myjesz ją?
Wtedy odpowiedź była jak najbardziej słuszna, jedyna i oczywista: Nie, wycieram rękę w spodnie. Z punktu widzenia czaaaasu odpowiedziałbym inaczej. W tym całym zamęcie słownym chodzi mi o standardy higieniczne objawiające się w nas z biegiem czasu (mam kolegów takich, którzy nie mają żadnych standardów higienicznych). Jak już zdążyliście zauważyć, onegdaj nie miałem za dużo standardów higienicznych: spodnie robiły mi za ręcznik, mankiet za chusteczkę do nosa i ręcznik. Woda działała na mnie tak jakby ktoś przed nazwą dostawił święcona. No ale z biegiem czasu zacząłem się ogarniać. Z kolonii nie przywoziłem spowrotem nowego zafoliowanego ręcznika i zapieczętowanego mydła. Oczywiście z czasem trochę rzeczy się pozmieniało: zamiast brudzić mankiet brudziłem ramię (jeden ruch szyją i mam czysty nos/pysk), przywoziłem do domu nowy acz przybrudzony w jednym rogu ręcznik. No ale do rzeczy: jakoś wyszedłem na ludzi, częściej się myje, może czasem zaśmiardnie mi spod pachy, może czasem zabije mi z rana z pyska, a zapach z butów i skarpet powali bawoła, jednak są to sytuacje żadkie. A teraz szersze spojrzenie na sprawę, jak zjawisko niedomycia zachodzi w społeczeństwie.
Każdy z nas ma jakiegoś znajomego na którego wołali parch, niedomyj, każdy słyszał piosenkę o Landrynie. Ja też miałem takiego znajomego, który po treningu w spoconym dresie wskakiwał pod kołderkę, mył się raz na 5 dni (albo zwyczajowo prał skarpety w łazience). Przez tydzień biegał w tych samych (mocno strudzonych) bokserkach. Ostatnio jak sobie odświeżyłem tematykę obozową (czyli odwiedziłem na łikend obóz kadry), spotkałem kolesia o podobnych upodobaniach, wołali na niego Jożin (z wiadomej czeskiej piosnki). I koleś też ma już swoje lata. Pewien stary znachor (pewnie mieszka na Lisku) stwierdził, że za częste mycie skraca życie. Jednak gdy muchy siadające na krowich plackach nie chcą na nas siadać bo za bardzo śmierdzimy to znak, że czas się umyć. Gdy spod pachy unosi się zapach zupy cebulowej z cebulą i szczypiorkiem to kolejny znak. Gdy wydłubując z zębów wykałaczką żarcie potrafimy się nim najeść to już nieomalże znak od Boga.
A teraz horror: co gdy wasz miś się nie myje? Co gdy w misia obecności macie non stop nieodpartą ochotę na ryby, a pierś misia smakuje jak chrupki serowe? Co gdy przez 5 kolejnych dni ściągacie z pupy misia zębami te same majtki? Pozostaje tylko pokręcić głową. Pozostaje tylko odebrać esemesa z sieci, powiedziec misiowi, że musimy pilnie iśc i już nigdy nie wrócić. Są przecież miłośnicy takich motywów i motywików: podobno Napoleon pisząc listy do swojego misia pisał: Misiu przyjeżdżam, nie myj się.
Na koniec powiem, że pupa ze zdjęcia to pupa Skarlet Dżohanson, (smakowita pupa) a firany nie są tiulowe, tylko z zupełnie innego materiału.

W TV Cyganki Eduszy kult muza do kult filmu, czyli Beastie Boys - Sabotage do wycinków ze Star Treka (bardzo fajnie zmontowanych wycinków)

W następnym wpisię podam przepis na ugniatanie ciasta drożdżowego stopami.


czwartek, 16 lipca 2009

ŚAKF, czyli Śremski Akademicki Klub Filmowy

Gdy emo-cje po śmierci Majkela Żeksą już opadły, z oczu przestały mi cieknąć łzy, policzki wyschły, a widzę bez łez na tyle przejrzyście, że dostrzegam na monitorze czcionkę 22 postanowiłem wstawić jakiś ciekawy post, będący ciekawym spostrzeżeniem życiowym. I jak zapewne już zauważyliście, pierwsze zdanie będzie wielokrotnie złożone oraz zawierać będzie dużo błędów formalnych. Dzisiaj opowiem o oglądaniu filmów. Nie tylko Ziemii Biblijnych na kanale Polonia 1, ale również tych w kinie, przed komputerem, na komórce.
Każdy jest inny, każdego bawi co innego w oglądanych filmach. Jedni chodzą do kina na filmy doliniarskie, żeby podbudować się, że ich życie nie jest aż tak beznadziejne. Jedni chodzą na filmy, żeby oglądać boskiego Hajdena Hristjensena w III. cz. Gwiezdnych Wojen (pozdrawiam od razu kuzynkę). Inni chodzą do kina, żeby obejrzeć kawałek cycka Dżesiki Alby obściskującej się z Hajdenem Hristjensenem w zupełnie innym filmie (pozdrawiam siebie). Inni chodzą do kina na filmy głębokie, artystyczne, rzekłbym będące artystycznym bełkotem i nic nie rozumiejąc rozmawiają po seansie o artyźmie filmu i co reżyser chciał powiedzieć w swoim dziele. A drudzy? Drudzy chodzą do kina, żeby po prostu miło spędzić czas ze znajomymi, pooglądać wybuchy, popatrzeć jak Bruce Willis jest coraz bardziej zakrwawiony. Idą po prostu dla czystej rozrywki (a więc moja natura alternatywnego buntownika w arafatce mówi stanowcze nie!! komercji). Pieprzyć moją alternatywną naturę. Każdy idzie do kina aby odebrać na swój własny sposób film. Aha, są trzeci: trzeci mają (niestety mieli) bilety do kina za friko i chodzą do niego po prostu się nawalić - słynne już mieszanki Kelerisa z Kolą, słynne zaśnięcie w połowie pierwszego z 3 filmów na maratonie, słynne aikido na korytażu. Ehhh.. W sumie mógłbym pozdrowić starą ekipe, ale nie ma sensu bo większość ekipy ugania się za funtami... No i jest taka grupka ludzi, która zamiast odczuwać film patrzy się na niego od strony technicznej wyłapując błędy, wpadki i wystające w kadrze adidasy w filmie o Mojrzeszu. Troszkę się do tych ludzi zaliczam, gdyż zamiast patrzeć na pierwszy plan, patrzę się na drugi plan. Z czego powstają czasami takie rzeczy:

I tutaj widzimy klatkę z filmu Wszyscy jesteśmy Chrystusami, a na niej panią jadącą samochodem z prędkością 0 km/h. Takich buraków w filmie są setki. A to w Gladiatorze wojownicy mają glany, w rydwanach są butlke z gazem, kogoś po twarzy smyra mikrofon, ktoś inny wchodzi do pomieszczenia w swetrze, a po zmianie ujęcia, gdy jest w pomieszczeniu stoi w koszulce bez rękawa.... Setki, tysiące miliony. Światowym Ojcem Buraków jest podobno Tytanik, na drugim miejscu jest Matrix, a dalej już nie pamiętam. Ale ja zupełnie nie o tym, nie będę tu wymieniał pomyłek bo sobie możemy je sprawdzić tu. Ale o psuciu sobie zabawy doszukując się wystających mikrofonów, kamer i innych. Niestety i ja sobie potrafię spieprzyć seans kinowy lampiąc się na deugi plan, ale jak wszyscy wiemy mistrzowie drugiego planu są... I reguła jest taka, że im większa superprodukcja, im większe miliony i im znańsze nazwiska tym więcej potknięc (wręcz wywaleń) montażowych, rekwizytorskich i technicznych. Ale nie mydlmy sobie oczu, że filmy te zazwyczaj przykrywają te buraki wodotryskami 1. planu. A co gdy jest to amatorszczyzna, w dodatku o słabym warsztacie? Lipne zdjęcia, lipne światło, jako taki montaż? Musi to być bardzo wesoły film, żeby można go było oglądać. Kończe moje wywody iście ze Śremu i opowiem coś o sobie:
Nazywam się Denis, mam 19 lat i lubię muzykę techno. A tak na serio? Patrzę na filmy z perspektywy "co widzimy na drugim planie oraz pomniejsze detale" i zarażam tym innych. Mama ostatnio powiedziała mi: "Paweł, w modzie na sukces Ricz miał raz siwe pasemko , a raz po lewej, a Bruk miała na początku dłuższe włosy niż na końcu odcinka..". Odpowiedziałem jedynie "Brawo mama, zepsułem i Ciebie". Jeżeli ktoś was będzie szedł ze mną do kina, to niech siada 2 rzędy przede mną, abym nie suszył dupy o wpadkach, lub też zarządzi mi, abym siedział cicho.
Amen.

W TV Cyganki Eduszy klasyczny przypadem króla drugiego planu w jakimś badziewnym teledysku Łez. (kto zauważy i wskaże czas, kiedy to dres drapie się po jajkach jest dobry).



A w następnym wpisie przekaże wam jak podłożyć podkład na egzaminie na prawo jazdy.

wtorek, 7 lipca 2009

Krótka piłka

Miał być tekst o byciu prawdziwym mężczyzną lub też o prawdziwej ripoście, a jest krótka piłka w postaci ultra dającego radę obrazka (jest jak szampon 2 w 1: w pytę dobry i na czasie). Jak ktoś kiedyś widział Kryminalne Zagadki Miami to będzie wiedział (jestem na świeżo po 7 sezonach to wiem). Dla wszystkich fanów Lorencjo Kejna jego szejdsów i śp. Majkela Żeksą.
A w TV Cyganki Eduszy kontynuacja wątku, czyli filmik pod tytułem I Dżim Karej czasem jest śmieszny. Zapraszam.


W następnym wpisię przedstawie przepis kulinarny jak zakisić arbuza (bo dla mnie smakuje jak ogórek).